Najbardziej smuci mnie to, że w żadnych wyborach nie ma ludzi z charyzmą. Takich, których dałoby się po prostu lubić za sam sposób bycia, takich co umieliby porwać tłum. Energicznych, żywiołowych, no urodzonych liderów.
Teoretycznie Hołownia uchodził za takiego, ale jak się mu bliżej przyjrzeć i jego zachowaniom, to jest klaun. Gość jak wchodzi w dyskusję to ma taki ton, minę i manierę, jak wymądrzający się, egocentryczny kujon z turbo bogatej rodzinki, którego nauczycielka broniłaby własnym ciałem przed resztą klasy i ma każdego za gorszego od siebie xD Jest na tę rolę zbyt wrażliwy. Dużo bardziej energiczny niż Trzaskowski, ale w przeciwieństwie do niego - kompletnie nie radzi sobie z personalnymi zaczepkami/atakami, bo po prostu widać, że go ego boli.
Duda był niestety pisowskim pionem, ale generalnie biorąc pod uwagę jego sposób bycia, to smutna prawda jest taka, że poza Trzaskowskim to tylko on od 2015 pasował do tej roli xDDDD
Gdyby Bosak (wiem, że nie startuje, ale dobrze wypada w debnatach) i Zandberg nie byli tacy wymanierowani i grzeczni w przekazie, to może oni mogliby zaszkodzić duopolowi. Ale tu trzeba byłoby odrobinę wariactwa, charyzmy, takiego spławika na ludzi, jakiś urok osobisty. A oni obaj są tacy jednak bez energii.
Druga sprawa jest taka, że w Polsce wychowano nas w pruskim systemie i wychowano nas też jako posłusznych niewolników, więc prawdopodobnie gdyby w naszym kraju pojawiła się kopia Churchilla czy Reagana, to prawdopodobnie media by go zniszczyły i przedstawiły jako wariata i potem gość by miał łatkę niebezpiecznego świra i mało poważnego człowieka XDDDD
#polityka #przemyslenia



