I jeszcze trochę tytułem wyjaśnienia..
Tabliczki T-6 należą do grupy znaków pomocniczych. Bynajmniej to nie one decydują o pierwszeństwie.
"Tabliczki do znaków drogowych – dodatkowe tabliczki umieszczane pod tarczami znaków drogowych wyrażające uzupełnienie treści znaku poprzez podanie dodatkowych informacji wskazujących zakres obowiązywania zakazu, występowania niebezpieczeństwa itp."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Tabliczki_do_znak%C3%B3w_drogowych
Warto zauważyć, że sama forma tych znaków (od wielu lat) sugeruje, który kierunek poruszania się jest kontynuacją dotychczasowej jazdy, a który jest zmianą. Kontynuacji z założenia się nie sygnalizuje. Tylko zmiany.
Droga główna jest oznaczana jako łuk o mniejszym lub większym promieniu, w zależności od potrzeb. Warto zwrócić uwagę, że oznakowanie poziome w takich miejscach również zobrazowuje łuk, pomimo, że mamy dwie ulice pod kątem 90°.
Zaś drogi podporządkowane są na znaku oddzielone od drogi głównej, co ma sugerować, że wjechanie na nie, nie jest kontynuacją dotychczasowej jazdy, ale zmianą (kierunku).
Warto zauważyć, że od jakiegoś czasu drogowcy przebudowują rozwidlenia dróg, gdzie kiedyś w podporządkowaną drogę dało się pojechać "prosto" bez najmniejszego ruchu kierownicą, a teraz trzeba w nią skręcić. A dojeżdżając z tej podporządkowanej, trzeba się ustawić w miarę pod kątem prostym do tej z pierwszeństwem. Wtedy nawet słabo rozgarnięty kierowca musi skręcić przy włączaniu się do drogi z pierwszeństwem. Niestety jeśli drogowcy oznaczają kształt drogi tylko przy pomocy namalowanych wysepek, to "lokalsi" jeżdżą po staremu, na pełnej *urwie.
Jeśli przyjmiemy, że jest tak jak napisałem, to wiele rzeczy wydaje się prostsze. Oznakowanie nabiera sensu. Znikają dotychczasowe "absurdy", których nie potrafią wytłumaczyć instruktorzy.
Zdarza się, że wyznawcy "pierwszeństwa łamanego" posługują się w swoich przykładach obrazkami tabliczek T-6, które już nie obowiązują, a pokazujących wszystkie drogi połączone ze sobą.
Ale praktycznie zawsze "eksperci" używający terminu "pierwszeństwo łamane", podkreślają, że przepisy są niezrozumiałe, sprzeczne z logiką i z innymi przepisami. I że należy jeździć i sygnalizować tak, bo tak.
Po "pierwszeństwie łamanym" można poznać, że mamy do czynienia z osobą nie rozumiejącą przepisów, tylko powtarzającą zasłyszane brednie.
Zrozumieniu tej tematyki nie pomagają obecne zapisy Ustawy PoRD, gdzie lakonicznie opisane jest, że sygnalizujemy zmianę pasa i zmianę kierunku jazdy, bez rozwinięcia czym jest zmiana kierunku jazdy. Te definicje były pisane pod proste skrzyżowania.
Tu link do bloga gościa, który od lat walczy z absurdami rozpowszechnianymi przez lobby niedouczonych instruktorów.
http://mrerdek1.blogspot.com/2018/04/126-jak-poprawic-brd-skoro-polscy.html
Reasumując. Jeśli poruszamy się cały czas tym samym pasem ruchu, to nic nie sygnalizujemy. Jeśli zaś opuszczamy ten pas ruchu, to sygnalizujemy zamiar tym kierunkowskazem, w którą stronę to opuszczenie ma nastąpić. I nie ma potrzeby wnikania w to czy jest to zmiana pasa czy zmiana kierunku. Patrzymy tylko, w którą stronę przecinamy linię przerywaną.
No i "kierunek jazdy" według PoRD nie ma nic wspólnego z kierunkiem poruszania się w przestrzeni, ani ze stronami świata, ani z kierunkiem podróżowania.
Dziś kierunek podróży często można diametralnie zmienić, wykonując wyłącznie manewry zmiany pasa. I żeby było łatwiej to zawsze w prawo. Takie mamy czasy.