Myślałem że mu przeszło.
Że może się nauczył.
Gdzie tam, taki c⁎⁎j.
Impreza dla dzieciaków na działce.
Przychodzą przyjaciele odebrać swoich chłopaków. Z psem.
Rudy był trzy działki dalej, na pieszczotach u starszej pani.
"O, kotek idzie!" - zawołało pachole nieświadomie nadchodzącej burzy.
*burudum! burudum! burudum!* - galop przez grządki sąsiadów.
*sru!* - siup przez ogrodzenie i z wyskoku na psa.
Wrzask, jazgot, wycie, gdy wściekła ruda kula rzuca się na zaskoczoną psinę.
Właściciele próbują psa odciągnać, ja chwytam co mi w rękę wpadło (zabawkowa M4 dzieciaków), walę, tłukę, plastikowa lufa w drzazgi, kolba w drzazgi, kopię (weź traf tu w coś lata jak te cząsteczki elementarne których nigdy nie ma w jednym miejscu) kot leci w ogórki, patyki połamane, siatka pozrywana, pędy połamane... Wyskakuje z krzaków, z powrotem dopada psa, gryząc i drapiąc gdzie popadnie, ludzie ciągną za smycz holując wierzgające na plecach zwierzę jak żołnierz ewakuujący chwytem za kamizelkę rannego kolegę.
Dociągają go do furtki, pies kuli się w rogu ogrodzenia z odsłoniętym brzuchem wyjąc przerażony, gdy w końcu udaje mi się wykopać rudą bestię za ogrodzenie.
Siedzi na czubku ściętego drzewa, wyje i syczy podczas gdy ludzie i pies uciekają w popłochu, pies przewraca się co chwila, skołowany.
Takie to wesołe perypetie....
Od czasu kiedy pokaleczył dziewczynę gdy próbował rozszarpać jej psa minęło sporo czasu, myślałem że się uspokoił...
Może powinienem zmienić mu imię na Prosnorkulus.
#koty #chlopakizdzialeczek #psy #rudybandyta #opornekoty #dzikiekoty




