Moja żona to fanatyk staroci. Pół mieszkania zajebane kartonami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś zgubi się w labiryncie kartonów i trzeba wzywać ekipę poszukiwawczo - ratunkową. W swoim 35 letnim życiu już 19 razy się tak zgubiłem, więc w każdym pokoju za kaloryferem trzymam racje żywnościowe. Listonosz jak mnie widzi to od razu wyskakuje z gazetek i makulatury bo przecież "przydadzą się do pakowania".
Przygotowania do pierwszego handlu na targu staroci idą pełną parą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jak rasowi grzyb-sprzedawcy mamy już kartony po bananach, saszetkę na pieniądz i ponad 20 letni samochód roboczy. Wąs także już zapuszczony.
Redukcja #bardzobrzydkierzeczy zbliża się wielkimi krokami.
