Mogę się założyć, że Pinokio nawet tych dwóch złotych nie odda Tuskowi xDDD
#polityka #debata
pozdrawiam_was_ciule

@cec może Pani Danusia z tej jego bajki się zgłosi.

4d1753dc-298c-4fc6-ae9b-3daefa9687fb
Loginus07

za te 2pln to juz dawno kupione hektary ziemi od kosciola ^^

pol-scot

@Loginus07 szkoda że mu tak Tusk nie pocisnął

prosto_w_srodek_dupy

@cec kurwa, wreszcie coś swojego, a nie żony


Debaty nie oglądałem jakby co

alaMAkota

Debata jak debata. Warto było zobaczyć wiadomości tuż po niej. 2 minuty o Izraelu i cała reszta to wspomnienie jak za Tuska było biednie i nędznie. Dosłownie "za Tuska" pojawiło się kilkanaście razy. Dla kogoś przyzwyczajonego do poziomu TVP może i normalka , mnie wbiło w fotel.

RACO

@alaMAkota tyle czasu antenowego stracili na żymian?

dziedzicpruski

> Debata jak debata.

@alaMAkota No nie koniecznie. Po prostu PiS przyzwyczaił już ludzi do tego co odwala w propagandzie i mamy podwyższony próg bólu.

To nie była zwykła uczciwa debata. Od prowadzących do Pinokia kłamiąego drżącym głosem, przy pomocy zawczasu przygotowanych formułek.

To był wstęp do Wiadomości, które były potem.

Pinokio wygłaszał wyuczone kwestie, które za parę minut były wkomponowane w propagandę. Szybkie skurwiele z tych montażystów, ale skoro wszystko było ustawione wcześniej, pewnie zrobili kopiuj/wklej w przygotowane wcześniej miejsca.

alaMAkota

@dziedzicpruski po debacie nie spodziewałam się neutralności. Samo odczytywanie pytań, które były pochwałą rządu i jego wielkości.

Może to moja dziecinna naiwność, ale powtarzanie tezy za Tuska to a za Kaczyńskiego tamto, jest błazeństwem. Coś na zasadzie, jak chodziłam do szkoły, to gumki do mazania były tylko białe, a teraz są kolorowe i pachnące. Więc teraz są na bank lepsze czasy.

Jakby nie było innych argumentów dyskusji.

dziedzicpruski

@alaMAkota Generalnie to uważam, że ta pseudo-debata była ściemą. PiS wcale nie chciał, żeby ta debata była głównym wydarzeniem dnia dla jego elektoratu.


Najważniejszy przekaz dla elektoratu był po debacie, w Wiadomościach.


Debata posłużyła wyprodukowaniu "samego gęstego", które chwilę potem wyemitowano w połączeniu z materiałami "a za Tuska". Dlatego wypowiedzi Matiego były takie sztywne i drętwe jakby recytował wyuczony tekst.

Dla TVPiS te odpowiedzi były ważniejsze niż pytania, które pod nie skonstruowano.

Same pytania były tak rozbudowane, że przekraczały o kilka rzędów wielkości możliwości percepcyjne elektoratu PiS.

Kiedyś, bardzo, ale to bardzo dawno temu oglądałem w jakiejś telewizji wywiad ze znanym wtedy socjologiem, w którym stwierdził, że ogromna część (nie pamiętam procentów) oglądających wiadomości telewizyjne, w ogóle nie rozumie o czym te wiadomości są. Nie trzeba być geniuszem, żeby połączyć kropki i odgadnąć, na kogo tacy ludzie głosują.

W świetle tego, jasnym również jest, dlaczego tak ważne dla pisowskiej telewizji są "paski grozy". W sumie to gadające głowy mogłyby gadać o czymś innym, a ciemny lud i tak zapamiętałby paski. Oczywiście gadające głowy nie na darmo tam siedzą i gadają. Wśród informacyjnego szumu jaki generują, pojawiają się słowa i zwroty kluczowe, które spełniają rolę podobną do pasków. Dają się zapamiętać i tworzą "właściwy przekaz" co ciemny lud ma zapamiętać.

Dlatego mam wrażenie, że opozycyjni uczestnicy tej debaty, poniekąd dali się zrobić w bambuko, uczestnicząc w niej.

Możliwe, że spodziewali się tego, ale podjęli ryzyko, mając nadzieję, że dotrą do jakiegoś małego procenta wahających się.

PiSowi ta debata była potrzebna wyłącznie po to, aby drętwe wypowiedzi Matiego mogły być firmowane tą debatą. Gdyby do tej debaty nie doszło, to i tak w Wiadomościach użyto by dokładnie tych samych wypowiedzi Matiego, tylko nagranych w innych okolicznościach. To, że słowa padły w obecności złego Tuska, daje im większą wagę niż by padły w obecności gospodyń wiejskich. Tylko po to była PiSowi potrzebna ta debata.

Nieco zasmuca fakt, że komentatorzy tak skupiają się na samym fakcie debaty, nie zauważając, że to była szopka.

Debaty to były kiedyś. Kiedy liczyło się co powiedzą uczestnicy. Na jakiś czas trzeba zapomnieć o tej formie dyskusji. Dokąd pisowcy w tym uczestniczą, to debaty mają prawie zerową wartość.

Mam nadzieję, że podobnie myślą doradcy opozycji.

dziedzicpruski

@alaMAkota I jeszcze moje trzy grosze w temacie "referendum".

Z tego co wiem, referendum jest narzędziem demokracji bezpośredniej, kiedy sprawy są zbyt ważne, aby decydowali o nich przedstawiciele wyborców, a nie ma pewności, jak te sprawy chcą rozwiązać obywatele. Referendum ma legitymizować jakieś istotne zmiany, które są przygotowywane.


I teraz najważniejsza rzecz w tym temacie.


Jakie to ważne sprawy się dzieją i wymagają rozwiązania, że trzeba pytać o nie w referendum? Pytam, jakie?


  • Czy ktoś chce podniesienia wieku emerytalnego? Czy jest jakiś projekt ustawy lub jakaś inicjatywa w tym kierunku? Czy są takie zamiary?

  • Czy ktoś, oprócz jakiejś garstki odklejeńców, chce rozebrać płot na granicy z Białorusią?

  • Czy ktoś (oprócz PiSu) chce wyprzedawać polskie firmy o kluczowym znaczeniu dla kraju w ręce zagranicznego kapitału? Dopiero co , PiS sprzedał Lotos Arabom i Węgrom. Co kolejne? Orlen? KGHM? Spółki energetyczne? Lasy Państwowe?

  • Czy ktoś (oprócz garstki odklejeńców i PiSu), chce przyjmować imigrantów z dzikich krajów? Jak dotąd, przy społecznej aprobacie, Polska przyjęła ogromną rzeszę uchodźców z Ukrainy, w związku z czym Unia Europejska nie zmusza Polski do przyjmowania imigrantów z Azji i Afryki. A właśnie z nimi to PiS handluje polskimi wizami.


Czy jeśli uczestnicy referendum, dziwnym trafem odpowiedzieliby na zadane pytania TAK, to czy PiS zamierza podnieść wiek emerytalny? Czy PiS zamierza rozebrać płot na granicy? Znów by ktoś zarobił. Czy PiS zamierza wyprzedać za granicę najważniejsze polskie firmy? Czy PiS zaleje kraj imigrantami z Azji i Afryki?

Jeśli zaś PiS nie zamierza tego robić, to czemu zadaje obywatelom pytania w kwestiach, które "de facto" nie istnieją w debacie publicznej? Zwracam uwagę no to, że do debaty publicznej nie możemy zaliczać głosów odklejeńców wierzących w spiski 5G, chemitrailsy, depopulacja, taka sytuacja, itp. Nie można tez zaliczać do debaty publicznej głosów garstki odklejeńców z przeciwnego bieguna, mających problem z policzeniem płci, bambinistów, czy ludzi czynnie wspierających nielegalnych migrantów.

Czy do %urwy nędzy, nikt nie widzi, że to całe referendum, najzwyczajniej nie rozwiązuje żadnej kwestii, bo w poruszanych kwestiach, ogół społeczeństwa myśli podobnie i panuje wokół nich zgoda? Wręcz zgoda narodowa.

Dla przypomnienia, w roku 1946, czyli rok po zakończeniu wojny, komuniści zorganizowali referendum, w którym zadali trzy pytania:


  •  Czy jesteś za zniesieniem Senatu?

  •  Czy chcesz utrwalenia w przyszłej Konstytucji ustroju gospodarczego, zaprowadzonego przez reformę rolną i unarodowienie podstawowych gałęzi gospodarki krajowej, z zachowaniem ustawowych uprawnień inicjatywy prywatnej?

  •  Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic Państwa Polskiego na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej?


Ale oni wtedy rzeczywiście chcieli zlikwidować Senat, przeprowadzić reformę rolną i upaństwowić najważniejsze gałęzie przemysłu. Uznali więc, że potrzebują "zgody narodu" na takie działania.

Jedynie pytanie o nowe granice było trochę inne. Ale te granice wtedy nie były wcale takie pewne, więc może wtedy to pytanie również miało sens. A może było zwyczajnie narzucone przez Stalina. Nie wiadomo.

Innym referendum było to, w którym zdecydowaliśmy się przystąpić do Unii Europejskiej. I nie ma w tym nic dziwnego, bo wiązało się to poniekąd ze zmianami ustrojowymi. Zostało wprowadzonych dużo zmian w prawie, więc referendum było jak najbardziej uzasadnione.

Czy w związku z nadchodzącym referendum czekają nas równie przełomowe zmiany?

Olmec

Miał oddać, ale już przepisał na żonę.

Felonious_Gru

@cec co się odjebało? Jest gdzieś zapis?

VanQuish

Dał na tacę księdzu, za co on go obłaskawił kolejną posesją.

Zaloguj się aby komentować