Lubię targi książki, odwiedzam zawsze wiosenne targi w Poznaniu, czasem jeżdżę do Warszawy, byłam raz w Gdańsku, do Krakowa w październiku jeżdżę co roku, a wrocławskie łączę z jarmarkiem bożonarodzeniowym i to bywa lepsze niż sama gwiazdka.


Czasami pod moimi wpisami o targach książki pojawiają się pytania po co chodzi się na takie wydarzenia.

Odpowiadam: to zależy.


Ja chodzę dla ludzi książki, którzy są jakby innym plemieniem.

Lubię kupować książki, rozmawiać z autorami, wydawcami, czytelnikami takimi jak ja - gdy ktoś ogląda coś co czytałam i mi się podobało, to polecę albo zaproponuję coś innego. Zbieram autografy autorów, których lubię. Chodzę na różne panele i wykłady, z których czasem wynoszę ulotki, a czasem wspaniałe kontakty i nowe spojrzenie na pewne kwestie. Uśmiecham się do ludzi. Trafiam na cudowne promocje, książki dawno wycofane a upragnione; fantastyczne perełki z antykwariatów. Czasem mam szansę zakupu książek przed premierą. I tak dalej.


To wszystko możliwe jest jednak tylko gdy da się w jakikolwiek sposób po terenie targowym poruszać - a tegoroczne targi krakowskie po raz kolejny udowodniły, że są zarządzane przez osoby, które w nosie mają bezpieczeństwo ludzi. Myślałam, że po wydarzeniach sprzed trzech lat, gdy ludzie mdleli w ścisku i po zapewnieniach, że liczba biletów jest ograniczona, będzie trochę lepiej, ale nie, nie było.


Piątek był ciężki, ale do przeżycia, w sobotę przedarcie się z jednego końca hali na drugi trwało około 20 minut. Chaos, brak organizacji (kolejki do popularnych autorów tworzyły gigantyczne zatory) skutecznie uniemożliwiały cieszenie się atmosferą święta książki.


To miejsce po prostu nie nadaje się na tak dużą imprezę.


Zobaczyłam panele, które mnie interesowały i uciekłam - zmęczona, poczochrana, ze zbyt mocno bijącym sercem. Dochodziłam do siebie cały wieczór.

Kocham październikowy Kraków, ale jeżeli nic nie zmieni się w organizacji tej imprezy, to następną edycję sobie podaruję.


Zdjęcie z facebooka targów.

#ksiazki

0800813a-1d26-46b7-b177-345fd2fa677a

Komentarze (11)

ciszej

@KatieWee recenzja pod którą się w pełni podpisuję - ja się przestałam na nich pojawiać z tego samego powodu, szkoda mojego czasu na krakoskich centusiów, a sama impreza jest niebezpieczna.


Pozostaje życzyć innych, lepszych targów, nie koniecznie w Krakowie.

Opornik

@ciszej @KatieWee ale taguj #sportyekstremalne

Opornik

@KatieWee trochę cię rozumiem, kiedyś lubiłem chodzić na targi książki historycznej w Arkadach z tych samych powodów

splash545

Co ten Kraków ( ͠° ͟ʖ ͡°)

KatieWee

@owczareknietrzymryjski to nie ja, ale minę miewałam podobną

bojowonastawionaowca

@KatieWee to cały czas jest w tym samym budynku? Pamiętam że już przed pandemią to był jakiś koszmar, więcej już tam nie zawitałem

KatieWee

@bojowonastawionaowca Tak. Dołożyli wielki namiot, gastronomię wyrzucili na dwór, ale dopóki będą wpuszczać wszystkich jak leci to tak to będzie wyglądało

kopytakonia

Byłem raz na targach książki w Krakowie i poznosiłem mnóstwo darmowych długopisów - polecam

WujekAlien

@KatieWee ja taktycznie na takie targi wpadam ostatniego dnia, na 2h przed zamknięcie, bo wystawcom nie chce się pakować książek do aut i można wyrwać dodatkowe promocje Jestem introwertykiem, więc rozmawianie z autorami mnie nie bawi. Kilka razy rozmawiałem i niestety autorzy raczej zrażali mnie do czytania swoich dzieł, niż zachęcali

KatieWee

@WujekAlien no bywa różnie, można się rozczarować, to prawda

Ja nie mam szans wpadać na zamknięcie, zwykle jadę już wtedy do domu, ale to dobry myk jest, dzięki, zapamiętam to sobie na przyszłość

Zaloguj się aby komentować