Krakowski Szkieletor: jak pustostan zmienił się w nowoczesny wieżowiec

Krakowski Szkieletor: jak pustostan zmienił się w nowoczesny wieżowiec

Muratorplus
W ramach przebudowy niedokończonego od lat 70. krakowskiego Szkieletora nadbudowano istniejącą wieżę, zachowując między innymi stalową konstrukcję. Zniszczone elementy, takie jak żelbetowe stropy, rozebrano. O wyzwaniach związanych z realizacją piszą Marek Dunikowski i Krzysztof Kliche. [...]

Obiekt miał składać się z dwóch części: wysokiej (ponad 96-metrowa wieża) – mieszczącej sale administracyjne, szkoleniowe i konferencyjne, taras widokowy z kawiarnią, jak również pokoje hotelowe – oraz niskiej – z dwupiętrową salą kongresową na 500 osób z zapleczem, garażem podziemnym, strefą gastronomiczno-usługową i pomieszczeniami technicznymi. [...]

W części nadziemnej konstrukcja wieży została wykonana jako układ przestrzennych ram stalowych opartych na module 600 x 600 cm, natomiast w części podziemnej w postaci sztywnego, żelbetowego układu słupowo-belkowo-płytowego (skrzynia fundamentowa). W konstrukcji stalowej można było wyróżnić 12 różnych przekrojów słupów o wymiarach zewnętrznych od 529 x 529 mm do 714 x 714 mm. [...]

#architektura #polska #krakow #szkieletor #historia #budownictwo #konstrukcje

Komentarze (11)

SpasticInk

Fajny, ale i tak już na zawsze pozostanie "szkieletorem" 😄

def

Jak byl szkieletem to byl ladniejszy niz ten brzydki wiezowiec

ColonelWalterKurtz

@def Mnie się tam podoba nowy wieżowiec. Jedyne co zjebali to za dużo nawpychali budynków do tego kompleksu. Gdyby jeden z niższych budynków został zastąpiony jakąś zieloną przestrzenią wspólną było by o wiele lepiej. No ale cóż - maksymalizacja zysku z metra

LondoMollari

@Mr.Mars Tylko szkieletor i szkieletor - a kto pamięta tego potworka przed przebudową? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

bf0d38e9-074c-4f04-b2ef-81cac7272c74
ramen

@def Ech... brakuje mu tej "strzelistości"; jest przysadzisty jak karakan, co dodatkowo uwypukla wysoka zabudowa wokół.

Po cichu wierzyłem, że go wyburzą, głównie ze względu na historyczną architekturę Krakowa.

Podobnie bez sensu na tle architektury miasta prezentuje się wrocławski Sky "pisior" Tower, ale jest przynajmniej... ładniejszy, nowocześniejszy.


Po prostu Kraków nigdy nie potrzebował szkieletora, czego dał dowód przez te lata straszenia.

Zestawiłem te dwa gargamele wrocławski i krakowski - dowody braku gustu władz miasta do historycznej zabudowy dwóch najładniejszych miast Polski.

b16e77d0-fc39-41a6-a3ea-46abbc81b6e8
VonTrupka

już na wstępie zadałem sobie pytanie czy reanimacja konstrukcji ma jakikolwiek sens zarówno pod względem kosztów, pracochłonności oraz wytrzymałości materiałów po ponad 50 latach ich niszczenia.

Artykuł wspomina o tym:


Niektóre elementy, zwłaszcza żelbetowe stropy, uległy daleko idącej

degradacji. Inne, jak na przykład konserwowana kilkukrotnie stalowa

konstrukcja, zachowały się w dobrym stanie.


Dodatkowo jest jeszcze wzmianka na temat kilkukrotnej konserwacji elementów konstrukcyjnych, o czym wierzę tak samo jak w przylot obcych w tym stuleciu.


Ale nawet pomimo zachowania w dobrym stanie konstrukcji szkieletowej, ilość roboty przy usuwaniu żelbetu jest horrendalna. Druga sprawa to dostosowywanie obecnych rozwiązań konstrukcyjno-budowlanych pod to co budowano 50 lat temu to jakieś nieporozumienie.

Jeszcze wzmianka o tym, że studio projektowe pierwszy raz projektowało budynek wysokościowy to już w ogóle jakieś kuriozum (´・ᴗ・ ` )

NiebieskiSzpadelNihilizmu

już na wstępie zadałem sobie pytanie czy reanimacja konstrukcji ma jakikolwiek sens zarówno pod względem kosztów, pracochłonności oraz wytrzymałości materiałów po ponad 50 latach ich niszczenia.

@VonTrupka to samo sobie pomyślałem- ile by wyniosło po prostu wysadzenie tego w powietrze i postawienie od zera na współczesnych materiałach i technologii biorąc pod uwagę ile trzeba ekstra wjebać roboty w to, żeby dostosować istniejącą konstrukcję do stanu używalności. I powiem ci, że nie jestem pewien czy jest to jakkolwiek zasadne, bo dokładnie takiego samego szkieletora lata temu przecież wyburzali w Bielsku.

Rafau

@VonTrupka @mr.mars @LondoMollari @def @ramen @SpasticInk odpowiedź w dwóch postach bo się rozpisałem za bardzo i nie mieści się całość.

Ja Wam powiem jak to było naprawdę. Przez 40 lat szkieletor stał i straszył, co parę lat krążyły jakieś wieści nowe, że oto już ruszają z budową, że oto raz-dwa budynek będzie stał. Ale przez dziesięciolecia nie działo się nic, wszystkie plany spełzały na niczym... A tu jakieś braki pozwoleń, a tu zmiany właścicieli, a tu rzekome informacje, że rozbudowa wieżowca wpłynie na trasy lęgowe ptaków, takich jak bekasy, więc nie można nic robić. To wszystko oczywiście mijało się z prawdą, zaś budowa stała w miejscu niestrudzenie niczym sztywny maszt greckiego tankowca lotos. A działo się tak, ponieważ budowla była przeklęta silnym czarem czarnej magii.

Rafau

Legenda głosi, że dawno, dawno temu, tak dawno, że nie pamiętają tego najstarsi ludzie, nie zbierano informacji tak jak dziś, za pośrednictwem internetu, bo nie było internetu, więc nic nie można na ten temat znaleźć w internecie. I właśnie wtedy żył zły czarnoksiężnik. Dziś nazwalibyśmy go piwniczakiem, przegrywem, czy nawet incelem, ale w tamtych czasach był to tylko "spokojny, grzeczny chłopiec". Chłopiec ten, znając tajniki alchemii, czarnej magii i alfabet morsa, zapragnął nauczyć się także rachunkowości, gdyż słusznie przeczuwał nadchodzące zmiany legislacyjne i skomplikowanie ustawy VATowskiej. Chciał więc pozyskać tajemną wiedzę i zbić fortunę na cierpieniu niewinnych podatników. Na studia się dostał, a jakże, wszak nie wypadł sroce spod ogona. Zaopatrzywszy się we wszystkie woluminy niezbędne do nauki, zapas kruczych piór i kałamarze wypełnione czarnym jak noc atramentem, ruszył z zapałem na pierwsze wykłady i zajęcia, aby poznawać tajniki kont teowych oraz wszelakie prawidła księgowe. Szybko jednak zauważył, że znaczna część studentów oddaje się uciechom doczesnym i nie dba o możliwość zdobycia wiedzy. Co go zaskoczyło, osoby te znajdowały najczęściej uznanie płci pięknej, uczestniczyli we wspólnych balangach, prywatkach, na które nikt go nie zapraszał. Jedynie kątem ucha słyszał historie o sodomie i gomorze, orgiach i libacjach, które w jego przeświadczeniu zdawały się być istnym rajem wypełnionym śmiechem, używkami i pięknymi kobietami.


Czarę goryczy przelał fakt, że nasz bohater poznał piękną białogłowę. Poruszała się z gracją i lekkością, miała bujne, długie, kruczoczarne włosy i pełne usta, które pobudzaly jego zmysły. Mieszkała nieopodal uczelni, w ceglanym domu jej ojca, kilkadziesiąt metrów od ówczesnych murów uczelni. Ojciec ten często wyjeżdżał na długie tygodnie, zostawiając córkę samą sobie w dużym domu. Dziewczyna skradła serce czarnoksiężnika już na pierwszych zajęciach, gdy tylko ich spojrzenia przypadkiem się spotkały.


Niestety, uczucie nie zostało odwzajemnione i pomimo wielu prób, dziewoja, w której nasz bohater się bezgranicznie zakochał, odrzucała jego umizgi, tym samym oddając się uciechom nocnego życia studenckiego, o którym mag tylko słyszał. I tak mijały lata, a uczucie czarnoksiężnika do pięknej dziewczyny tylko rosło na sile. Wszyscy znajomi z roku uczestniczyli w imprezach, często organizowanych w pobliskim domu niewiasty. Niektórzy bywali na nich regularnie, inni sporadycznie, zaś jedyną osobą, która omijała te uciechy był nasz mag. O ile na początku nie był zapraszany, tak później nie chodził na nie z wyboru. Coraz bardziej odcinał się od ludzi, zaś jego paranoja zataczała szersze kręgi, wręcz wpędzała go w odmęty szaleństwa. Trzymał się na uboczu, rozmawiał z gołębiami, zaś jedynym dla niego kontaktem z ludźmi były egzaminy ustne, czy rzadkie i krótkie utarczki z paniami z dziekanatu, które czuły przed nim niewytlumaczalny lęk. Uczył się dobrze, wyniki osiągnął wręcz niespotykane.


Gdy w końcu nastał czas finiszu jego nauki, w przeddzień obrony pracy magisterskiej dowiedział się, że niewiasta, którą darzył tak wielkim uczuciem, wychodzi za mąż za jednego z uczestników prywatek na jego roku. Wieść niosła, że było to tak zwane małżeństwo z rozsądku, jakie często zawierano w znaczącym pośpiechu, nie przekraczającym dziewięciu miesięcy. Ta wieść przelała czarę goryczy i popchnęła maga za cienką linię absolutnego szaleństwa, na której balansował od dłuższego czasu. Nie wiadomo dokładnie co wydarzyło się później. Faktem jest, że nie stawił się na obronie i nikt go więcej nie widział. Niektórzy twierdzą, że zawarł pakt z samym diabłem, inni mówią, że korzystał z tajników mrocznej magii, jeszcze inni zaś, że pomogła w tym alchemia. Skutek jednakże był jeden i jednaki - ostatniego wieczora swego pobytu na uczelni rzucił klątwę na dom rodzinny niewiasty, który znajdował się niepodoal uczelni. Wkrótce wszyscy jego mieszkańcy, a więc młode małżeństwo i ojciec dziewczyny ciężko zachorowali, a później zniknęli bez śladu. Sam budynek podupadł i po kilku latach został zrównany z ziemią, a na jego miejscu ruszyla budowa ogromnego wieżowca. Jednakże, jak już wiecie, budowa ta miała nigdy się nie zakończyć, przeszkody i problemy wyrastały jak z pod ziemi i przez długie dziesięciolecia wzniesiono jedynie sam szkielet budowli, który straszył krakowian swym wyglądem. I tak to wyglądało aż do roku 2016. Co się wtedy stało,zapytacie? Otóż złą klątwę przełamała pierwsza dziewica, która zdobyła tytuł magistra na uczelni. I tak się składa, że osobiście ją poznałem. Była swoistym ewenementem, jedyna w swoim rodzaju. Gdy obroniła swą pracę magisterską zły czar prysł, a na miejscu w przeciągu kilku miesięcy stanął nowy wieżowiec wraz z przyległościami, który pyszni się teraz fallicznym kształtem, jako pomnik zwycięstwa chuci nad czarną magią.


#pasta #tworczoscwlasna

dsol17

@Rafau Rafał, ty talent chyba marnujesz.

Typie, co do pewnych rzeczy to się nie zgadzamy,ale uwierz: może pisz więcej,jak to podszlifujesz to to może mieć potencjał.

Rafau

@dsol17 dziękuję, doceniam tym bardziej, że faktycznie mocno się różnimy poglądami.

Zaloguj się aby komentować