Jest!
Wreszcie nowy rekord.
W nowej #pracbaza zostałem powołany jako rzeczoznawca w dziale likwidacji szkód.
Pracuję bezpośrednio dla jednego z topowych ubezpieczycieli.
Od wielu lat robiłem w różnych ASO (od doradcy po zastępcę dyrektora).
Niemniej chciałem sprawdzić jak to jest po tej drugiej stronie, a dodatkowo obowiązki związane z wychowywaniem dziecka poniekąd popchnęły mnie do tej decyzji.
Na ten moment po ponad roku bardzo sobie chwalę tę robotę, dzięki dobrej organizacji mam masę dni, że poza domem jestem 2-3 godziny (wyjazd 7, powrót 9:30) oczywiście sama praca w terenie to tylko jedna ze składowych, lecz późniejsze rzeczy na kompie to formalność i nie trwa to zbyt długo, max połowę czasu tego co jestem poza domem.
Co do wynagrodzenia to jest ono bardzo uzależnione od wyniku czyli tego ile spraw obrobię, ale też jest element losowości bo zależy jakie są to zgłoszenia.
Przykładowo miałem miesiąc gdzie zrobiłem 90 spraw i zarobiłem więcej niż w miesiącu gdzie miałem 110.
W tym miesiącu przebiłem swój rekord tj. 160 spraw i tylko 1 dzień wróciłem później niż 11:30 xD
Planuję w tym roku zbliżyć się do 180 by po nowym roku zaatakować 200 - niestety bez zwiększenia godzin w terenie się nie obejdzie ale dostaliśmy motywator w postaci podwyżek stawek więc na mnie to zadziałało korzystnie.
Stawka za zlecenie min to 45 zł, max nawet 420 zł - tu bym musiał napisać ścianę tekstu co i jak i z czego się bierze - nie chcę przynudzać i pisać elaboratów powiem tylko że zajmuję się szkodami na autach, na mieniu i osobowymi - w przyszłości mogę rozwijać kompetencje o coraz trudniejsze (i lepiej płatne) tematy ale obecnie tak jak jest mi bardzo pasuje i czasowo i co ważniejsze finansowo, w zasadzie to zarabiam lepiej niż gdy byłem kierownikiem czy zastępcą dyrektora w ASO - o aspektach obciążenia psychicznego nawet nie wspominam, kto zarządzał ludźmi i działał pod presją w zasadzie wszystkiego (klient, zarząd, pracownicy, targety etc) musiałby wsiąść ze mną do auta i zobaczyć jak może wyglądać spokojna praca gdzie wsiadasz do auta, puszczasz sobie ulubioną muzę, jedziesz z pkt A do Pkt, wysiadasz na 5-7min porobić foty i wsiadasz znów i takich kilka przejazdów i jedziesz do domu.
Nikt d⁎⁎y nie zawraca, nikt nie dzwoni no chyba, że kolega co mu się akurat nudzi i chce poplotkować - robisz swoje i odpowiadasz tylko za to co TY robisz, nie za to co ktoś spierdoli.