Sytuacja z gazą jest takim kiblem że już generalnie wszystko jedno, szkoda tylko jeszcze nie zindoktrynowanych dzieci które cierpią. W tej chwili żeby to zakończyć trzeba narzucić rozwiązanie rzymianom, inaczej tego dobrowolnie nikt nie przyjmie, gdyby doszło do wyborów to bibi leci od razu do pierdla, a z drugiej strony ponad 80% ludności nie widzi problemu z tym co się dzieje.
Dziwić/zastanawiać może fakt bierności państw arabskich, nikt nie oferuje pomocy aby "przyjąć" uchodźców z Gazy, same państwa arabskie (np. Egipt) twierdzą że nie da się odseparować członków hamas od ludności cywilnej (słusznie zresztą) oraz dodają wzmianki o braku "kompatybilności" z ich systemem wartości (cokolwiek by to znaczyło).
Kraje arabskie wykazują się podobnym stosunkiem/rasizmem jak rzymianie, w sumie nie można się dziwić kiedy Egipt przyjął sporą ilość uchodźców do siebie od razu po paru latach narodziło się "bractwo islamskie" które zaczęło mącić i doprowadziło to ostatecznie do pośredniej dyktatury wojskowej w państwie, wraz z silnym państwem policyjnym.
Smutna, twarda prawda to taka że rzymianie chcą za przyzwoleniem ich własnych obywateli do "ostatecznego rozwiązania sprawy" (tutaj śmiech historii) a reszta świata się temu przygląda. Rozwiązania które są proponowane przez niektórych nawiedzonych przedstawicieli knesetu w stylu "niech irlandia/stany/kraje EU ich przyjmą" są absurdalne, przypominają sytuację gdzie ktoś coś zbił w sklepie i nie chce zapłacić za szkody.
Zastanawiam się tylko jednego, jaka by była zmiana opinii publicznej gdyby w EU doszło do jakiegoś znaczącego ataku ze strony wyznawców religii pokoju.