Hmmm. Mialem sie nie chwalic bo zaraz @Byk powie żebym robił pompki, ale no....
Październik/Listopad to był najciezszy czas walki, w szpitalu ważyłem 53,3 kg (totalne minimum). Mineło ponad pół roku, ja postawiłem życie na głowie,robie co moge i....
66,2 kg.
Plan minimum (65) zrobiony. Teraz punkt 2 planu czyli wdrozenie treningów biegowych, i jakiejs aktywnosci w domu. No i punkt 3 mowi 70kg ale w mieśniach. Mysle że te 4kg to plan na kolejne pół roku w takim razie.
Dziekuje wszystkim ktorzy mnie wspierali pod tagami #cybulionsieleczy i #cybulionsietuczy
A co do leczenia to... Nie bedzie żadnego leczenia. Nie mam raka, neurologocznie jestem zdrowy, gastrologicznie tez, tak jak i laryngologocznie(oprocz krzywego nosa wielkosci hamulca od karuzeli). Ostatnio robilem drugie kolko z zalecenia Onko - cos mialo wyjsc ale po dokladnym sprawdzeniu - no k⁎⁎wa zdrowy nic nie ma. To czemu przelyk dziala jakby chcial a nie mógł? Otóż żaden z lekarzy nie wie, wyczerpaly sie jednostki chorobowe. Najlepsze jest to ze z czasem mi troche przeszło i moge sie juz wody napić z gwinta jak czlowiek.
Mam nadzieje ze za rok, jedzac pysznego steka, bede sie śmiał z tego że tak było.
Zdrowia wam życzę.

