Grzegorz Borys zabił własne sześcioletnie dziecko podrzynając mu gardło. Mały, niewiele rozumiejący i niewinny człowieczek ginie przez jedną z najbliższych osób, jaka by nie była, przerażone, bo ból mu zadał własny ojciec.
Dla mnie samego jako ojca, taki czyn jest niepojęty, nie do zrozumienia i wyobrażenia - i myślę, że takiemu odpadowi należy się po prostu zwykła czapa.
Czy normalny człowiek może myśleć inaczej?
Ale bardziej przeraża mnie fakt, że gdyby to kobieta zabiła swoje dziecko zapewne znalazłyby się feminoidy, które starałyby się znaleźć usprawiedliwienie dla matki: "pewnie to przez faceta", "pewnie zdradzał lub bił", "biedna desperatka, zmuszona do ostateczności".
#pieklomezczyzn
