Gdybyśmy mieli wyrzucać księży za baby, to nikt by nam nie został
księża są ze sobą mocno skonfliktowani. Jeden drugiego utopiłby w łyżce wody. Na plebaniach dochodzi nawet do bójek, gdy duchowni nie umieją podzielić się pieniędzmi z ofiar od wiernych. Albo biją się o względy gospodyni
nadużywanie alkoholu jest częste wśród księży. To najprostszy sposób na odcięcie się od własnych emocji. Wielu z nich to robi, bo cierpi na depresję. Rzadko idą do terapeuty, ponieważ Kościół ich uczy, by radzili sobie sami.
Jeden z warszawskich biskupów kiedyś powiedział, że duchowni mają żyć jak w rodzinie. Pewnemu proboszczowi tak to się spodobało, że zabrał wikarych do restauracji i przedstawił im swoje dzieci, a także ich matkę. Duchowni w takich sytuacjach czują się bezpiecznie. Potem jeden u drugiego może spokojnie wyspowiadać się z romansów, bo wie, że tamten ma to samo na sumieniu.
Niektórzy mi mówili, że najbezpieczniej związać się z mężatką, która jest w dodatku matką. Taka kobieta raczej przy rozstaniu nie ujawni ich romansu z zemsty. Będzie się bała, że straci dzieci.
Klient, którego reprezentowałem w sprawie niezwiązanej z Kościołem prowadził firmę transportową i co jakiś czas dostawał zlecenie specjalne: miał zawieźć księdza i jego kumpli do drogiego hotelu. Spędzali tam dobę, wydawali kilka tysięcy złotych, a potem wracali do wozu i opowiadali, co przeżyli. Chodziło o to, że wynajmowali prostytutki i organizowali sobie seksualne maratony. Wciągali biały proszek, pomagali sobie wódką, a zapijali red bullem. Później wracali na parafię i byli "dobrymi" księżmi. Inny duchowny raz na miesiąc brał sobie dwa dni wolnego, zamykał się w pokoju z męską prostytutką i zażywał mefedron.
To historie duchownych, którzy na co dzień nie mają życia seksualnego. Raz na jakiś czas próbują nadrobić zaległości i rzucają się w gwałtowny chemseks. Narkotyki dają im turbodoładowanie. Wyposzczeni księża chcą konsumować ten grzech krótko, ale intensywnie, nawet nadmiarowo. A później wrócić do swojej posługi duszpasterskiej.
Jeden z księży na to pytanie odpowiedział, że gdyby miał milion dolarów, to by zrzucił sutannę. Inni dodają, że potrafią być tylko duchownymi. Kościół przez wieki wypracowywał strategię, która sprawia, że zdecydowana większość księży nie jest w stanie funkcjonować poza nim. Umiejętnie wykorzenia ich z relacji społecznych. Już w seminarium ogranicza im dostęp do rodzin. Później stale ich przenosi z parafii na parafię, przez co nie mogą nawiązywać przyjaźni.
Na plebaniach mają wszystko podsuwane pod nos, dlatego wielu z nich nie umie zrobić nawet jajecznicy. "W cywilu" byliby nikim. A póki noszą sutannę, ludzie kłaniają im się w pas. Mają też pieniądze właściwie na każdą zachciankę.
Księża-skandaliści zasłużyli sobie, żeby o nich pisać i mówić, bo sami przez lata zaglądali nam do łóżek. A nawet do naszych głów, gdy kazali nam się spowiadać z tzw. nieczystych myśli. Pora, byśmy się im przyjrzeli. Pokazali, jak nakładają na innych ciężary, których sami nie są w stanie unieść.
#bekazkatoli

