Sam siebie bym nie zatrudnił, to jest w sumie i zaleta i wada. Fajnie oczekiwać od siebie wiele, wtedy inni to podłapują i ogólnie zespół działa sprawnie, wadą jest ten wieczny syndrom oszusta. Co do rekrutacji, to w korpo nawet nie mam wpływu na to, czy mi kogoś przydzielą, często to wygląda tak (IT, turystyka), że dostajemy do wyboru na staż lub stanowisko jedną osobę i mamy krótki okres, by zdecydować.
Niektóre zespoły dostają nowych, są bardzo ambitni młodzi, ale są też tacy, co przychodzą do roboty za karę, to trzeba próbować na rozmowach wyłapywać i wcale nie jest to proste, ale polecam gorąco, bo taka osoba potrafi zdezorganizować nawet najbardziej przyjazny i ciężko pracujący zespół.
Najgorzej się pozbyć osób, które są bardzo skoncentrowane na sobie, widać jak to utrudnia wszystkim wokół życie, tłumaczysz raz, drugi, ale nie dociera. Moim zdaniem jedynym krokiem to uciąć opcje promocji i realnie zmusić taką osobę, by poszła "ułatwiać" pracę innym gdzie indziej, bo ciężko się w tym całym politycznie-poprawnym świecie zwalnia.
Prawda jest brutalna, do pracy przychodzimy zrobić swoje i wyjść, a nie gadać z innymi o swojej diecie, treningach, kartach do pokemona i grach, szczególnie gdy 5 osób wokół Ciebie usiłuje właśnie coś naprawić, zdebugować, nakodować, przeanalizować w relatywnym spokoju.
Moje 5 centów, rekrutacja trudna, ludzie też, wymagania ludzi jedno a osobowość drugie.
Z wiekiem odrobinę mądrzejemy, ale nie wszyscy . . .
Temat rzeka btw!