Dziś wychodziłem zawieść ciasto do cioci i przed furtką zatrzymał się samochód. Na miejscu kierowcy siedział mój kolega mieszkający za granicą. Pytam się go czy przyjechał na urlop? On mi odpowiedział że przyjechał bo matka mu umiera. Zamurowało mnie i nie mogłem zrobić kroku. Generalnie jego mama to moja sąsiadka i czasem jej pomagałem gdy brakowało męskiej ręki w domu. Okazało się że zostało jej 2 tyg życia. Załatwiłem swoje sprawy i pojechałem do kolegi żeby go wesprzeć był zemną jego kuzyn. Chłopak i jego mama dużo w życiu przeszli. Postawm się spędzić z nim możliwe dużo czasu. I oczywiście odwiedzić jego mame w szpitalu. Chce mi się wyć. Biedny chlop. #smutek #zalesie

3fa44f4e-b96b-4a5c-8536-fa2057a80d80

Komentarze (11)

Felonious_Gru

@AmAd ehh, liczyłem do samego końca, że to pasta.

Trzymajcie się

4ed145f3-f573-4ecd-8bf2-03a0e309616b
goroncy_kartofel

@AmAd rycz, czasem pomaga. Wiem, co mówię

DexterFromLab

@AmAd to jest najgorsze, takie czekanie. Ale w takich chwilach docenia się każdy moment. Najdziwniejsze jest dla mnie że ostatnie dni życia mogą być zupełnie normalne. Już wszyscy wiedzą że nic się nie da zrobić. Już każdy przestał walczyć bo to już nic nie zmieni. I tak sobie czekacie. Robi się wszystko co można żeby ta osoba która się kocha nie cierpiała. I na koniec ona leży tak słaba, ciężko łapie oddech. Dostaje morfinę, ma szerokie źrenice. Patrzy się w sufit łapie ostatni oddech i już go nie wypuszcza i tak pozostaje w bezruchu jeszcze próbując może coś powiedzieć, lekko porusza twarzą. Po kilku minutach wszelki ruch ustaje. Siedzicie w milczeniu, przy martwym ciele. Nie ma już ukochanej osoby. A 10 minut temu jeszcze była. Jakie to niesamowite, ktoś był i za 10 minut go nie ma. I człowiek tak siedzi z pustką w głowie i już nawet nie myśli. Pewnie nie śpi od dłuższego czasu, może jest oszołomiony lekami na uspokojenie. Ja po takim przeżyciu położyłem się spać po południu i spałem 12 godzin jednym ciągiem. To straszne i traumatyzujace przeżycie. Ale polecam przeżyć to z godnością i współczuciem. Potem wraca się do tego momentu latami. Szuka się znaczenia tej podniosłej chwili i kontempluje się wartość i znaczenie życia. To jest jednocześnie i straszny i święty moment. Wymaga szacunku i spokoju. Trzeba szanować prawo umierającego do odejścia.

splash545

@DexterFromLab uwielbiam czytać Twoje przemyślenia na temat umierania, można się z nich wiele nauczyć. Krzepiący jest też sam fakt jak sobie przypomnę jak przechodziłeś przez śmierć ojca i jak wiele z tego wyniosłeś. Widzę wyraźny rozwój Twojej osoby dzięki świadomemu przejściu przez traumatyczne doświadczenie, szanuję mocno.

DexterFromLab

@splash545 wolał bym tego nie przechodzić. Ale czy to coś zmienia, czy czegoś chcemy? Nie zmienia to nic. Stanie się to co się ma stać. Życie istoty to łańcuch w procesie ewolucji, ale też jej szczytowe osiągnięcie. Warunkiem procesu którego jesteśmy, aby życie mogło trwać, jest śmierć jednostki. Cały strach przed śmiercią i przemijaniem jest efektem powstania umysłuz który wytwarza ego i które to ego ma pragnienie wiecznego trwania. To ego to tylko mechanizm, wytwarzający pewien rodzaj quali, czyli wrażenia nie opisywalnego słowem. W filozofii umysłu będzie to paradygmat, coś czego nie rozumiemy do końca i nadaliśmy temu nazwę. A więc powstaje też pragnienie aby doznawać fenomenów wytwarzanych przez śwoadomy w pewnym stopniu umysł biologiczny. Pragnienie też mają swój unikalny smak. To wszystko sprawia że umysł pragnie doświadczać i boi się nieistnienia. A tymczasem on jest jak zaprogramowany komputer, biologiczny super komputer, który opanował do perfekcji procesy elektrochemiczne i kwantowe. Powstają qualie i umysł chce aby tak to trwało. A więc maszyna pragnie a my jako zbiór tych wszystkich fenomenów czujemy to co on wytwarza. Ale w głębi nie jesteśmy tym umysłem. Jesteśmy tym co czuje to co wytwarza umysł. Ten wywód jest technicznie poprawny. Ale rodzi wiele kolejnych pytań. Nie będę na nie teraz odpwoadał, i tak was z tym zostawię.

DexterFromLab

@splash545 przepraszam za tego tasiemca, ale czasami bardzo chcę podzielić się z kimś sowimi myślami. A znamy się i wiem że jesteś filozofem dziękuję za uznanie, to powinienem napisać w pierwszej kolejności. Wszystkiego dobrego

splash545

@DexterFromLab no tak, każdy by wolał nie przechodzić takich rzeczy, lecz faktycznie nie mamy na to wpływu. Jedyny wpływ na co mamy to, to jak sobie poradzimy w tego typu sytuacjach, i dlatego podoba mi się przykład tego jak Ty to przeszedłeś, i że Cię to rozwinęło.

Stoicyzm polega m.in. na nauce, żeby pragnąć wszystkiego co akurat nam się przytrafia, a nie tego co chcemy. I czy będą to doświadczenia przyjemne czy trudne, to dopiero z czasem okaże się, które były dla nas faktycznie lepsze.

To o czym piszesz jest dla mnie jasne, bo w prostych słowach ujmując, umysł i wypływające z niego myśli to nie jesteśmy prawdziwi my. Umysł jest czymś z czego możemy korzystać, lecz jeśli się tego nie nauczymy, to on będzie kierował nami. Natomiast nasze prawdziwe ja, nasza świadomość, jest czymś ponad myślami, czymś co potrafi te myśli obserwować i wybierać to co faktycznie chce zrobić, a nie ślepo podążać za pragnieniami i zachciankami mózgu, żeby było łatwo i przyjemnie.

splash545

@DexterFromLab nie ma problemu, dziel się. Również życzę najlepszego.

AmAd

@DexterFromLab @splash545 @splash545 @DexterFromLab dzięki za miłe słowa, byłem dziś u ciotki w szpitalu jest świadoma sytuacji w jakiej się znajduje. Cały czas pod morfina i nic nie może jeść za bardzo ale trochę pogadaliśmy zabrałem ze sobą mamę.

splash545

@AmAd dobry z Ciebie człowiek, robisz co trzeba. Powodzenia.

DexterFromLab

@AmAd jeśli coś mogę doradzić. Pierwsze dni po śmierci to okres kiedy rodzina zajmuje się organizacją. Dobrze jest się czymś zająć a organizacja pogrzebu to jest coś co jest potrzebne aby oderwać myśli. Zapytaj po wszystkim czy jakoś możesz pomóc. Jeśli tak to wspaniałe, jeśli nie to poczekaj do pogrzebu. Po pogrzebie jest ciężko, zwłaszcza pierwsze dni, tygodnie i miesiące. Wtedy bliski przyjaciel jest na wagę złota. Często jest tak że ta osoba która umiera, pełniła w domu jakieś ważne funkcje, np umiała gotować a teraz nikt w domu nie umie. I jeśli złoży się tak że ty akurat to potrafisz to zaproszenie rodziny sąsiadów na obiad albo przyniesienie ciasta będzie jak złoto. Np. moja mama ciężko radziła sobie z pracami ogrodowymi które robił tata. Nawet głupie napompowanie koła w rowerze było problemem. Ale czasami właśnie sąsiad i pomoże w tym lub tamtym i to ratuje często sytuację. Ja mieszkam trochę daleko i ciężko mi jechać tam i spowrotem 100 km żeby napompować koło w rowerze. A sąsiad jest blisko i zawsze pomoże. Możesz być takim sąsiadem, wtedy będziesz człowiekiem na wagę złota, i ułożysz rodzinie w cierpieniu.

Zaloguj się aby komentować