Dziś, ot tak znienacka, odwiedził mnie mój brat. Tak po prostu zadzwonił i przyjechał. Zastanawiałem się "po jaki c⁎⁎j tu przyjeżdżasz" i "czy ty nie masz co robić w życiu". No, ale przyjechał, był i w sumie nic się nie wydarzyło. Pogadaliśmy sobie o robocie, wypiliśmy po herbacie, pojechał.
Przez długi czas nikt z rodziny ze mną nie rozmawiał. Nawet nie dzwonił. Mieszkałem sobie sam na uboczu społeczeństwa, jakoś tak, żeby nikt mnie nie widział. Żebym nikomu nie wadził, żeby nikt mi nie przeszkadzał.
Dziwnie się czuję z tym. Trochę chyba źle się czuję z tym. Trochę tak jakbym był złym człowiekiem.