Dzień dobry wieczór się z Państwem,

Zainspirowany opowiadaniem kolegi @bori, organizatora bieżącej edycji zabawy #naopowiesci postanowiłem dopisać ciąg dalszy jego historii. Historii, która w sposób bezpośredni nawiązuje też do dwóch moich poprzednich opowiadań (tego i tego) i jeśli ktoś ich nie czytał to zachęcam do wcześniejszego zapoznania się z nimi.

A teraz zapraszam do lektury. Miłego czytania.

Pacjent Dziwen


Grudziądz, czasy współczesne

Sterylne, wyłożone pastelowymi płytkami pomieszczenie tonęło w mroku, który raz na kilka sekund rozświetlała mrugnięciem czerwona dioda kamery systemu monitoringu. Kamera umieszczona była nad drzwiami, na jednej z czterech identycznych ścian. W pomieszczeniu nie było okien, a jedyny jego wystrój stanowiło masywne biurko i cztery metalowe krzesła z twardymi, drewnianymi siedziskami, od samego patrzenia na które można było dostać hemoroidów.


Na środku biurka stał ciężki monitor, stara, powycierana klawiatura i mysz komputerowa, których kable ginęły gdzieś za krawędzią biurka. Czarny jak reszta pomieszczenia ekran ożył z wyraźnym wysiłkiem zmęczonej elektroniki i rozjarzył się bladą zielenią. W ślad za nim zamrugały pod sufitem jarzeniówki, a chwilę potem w drzwiach kliknęła blokada kontroli dostępu i do pomieszczenia weszło czterech mężczyzn w białych kitlach.


– Z kim, do cholery, trzeba się tutaj przespać, żeby dostać kawę?! - rzucił zdenerwowany docent Krzysztof Ris, na co wszyscy czterej obejrzeli się i z pożądliwym brakiem profesjonalizmu spojrzeli na stojącą w drzwiach siostrę Olgę Wiec.

– Pewnie! Nie dość, że przygotowuję Panom codzienne raporty z aktywności pacjentów w symulowanym portalu, to jeszcze kawę mam teraz parzyć?! Ja mam stopień naukowy z orientalnych patologii ze specjalizacją z Kimdzongunizmu do cholery!

– Tak - dwie czarne i dwie z mlekiem – docent Krzysztof Ris podsumował CV siostry Olgi Wiec

– Dla mnie bez laktozy - dodał profesor Eryk Norbert Tropy


Siostra Olga Wiec otworzyła usta jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale machnęła ręką, odwróciła się na pięcie aż jej loki zafalowały i zniknęła w korytarzu.


Z głośnym stęknięciem naukowcy zajęli miejsca na twardych krzesłach, a doktor Edward Be zalogował się do portalu. Wspólnie zaczęli przeglądać nowe logi, jednocześnie zerkając na obraz z kamery w apartamencie pacjenta, który w dolnej części ekranu pokazywał Dziwną Sowę, gotującą parówki w elektrycznym czajniku i smarującą masło chlebem.


– Panowie, zobaczcie! Znikają kolejne osobowości! Nie ma tej oznaczonej kodem 4ndz3L4B0mB4 – doktor Bożydar Artas aż podskoczył z podniecenia.

– Eee, tej to szkoda, ją to akurat… lubiłem – wtrącił rumieniąc się doktor Edward Be.

– Racja, ale najważniejsze, że nasza terapia działa. To pewnie zasługa mojego pomysłu na wprowadzenie różowego markera do organizmu pacjenta, kiedy wszedł w fazę G.U.R.U. – próbował przypisać sobie zasługi profesor Eryk Norbert Tropy.

– Tak, tak. Na pewno panie profesorze, na pewno – rozbawieni naukowcy spojrzeli porozumiewawczo po sobie.

– Panowie, to nie koniec! Brakuje też f3L0n!0u5/9ru i p4u1u511 – emocjonował się coraz bardziej doktor Bożydar.

– Faktycznie! W tym tempie pacjent wyzdrowieje do końca tygodnia i będzie można wyłączyć symulację portalu. Obejdzie się nawet bez wlewów per rectum – rzeczowo skwitował docent Krzysztof Ris.

– Szkoda… – zasmucił się profesor Eryk Norbert Tropy, który na te wlewy czekał od kilku tygodni.

– Ale jak to wyłączyć? Tak całkiem? Trochę szkoda tych botów z Kawiarni za firewallem. Ten model językowy, w który ich wyposażyliśmy to zaczął nawet fajne rymowanki generować – próbował oponować doktor Edward Be

– Doktorze, mam wrażenie, że pan zbyt emocjonalnie do tego podchodzi. To tylko urojenia pacjenta i kawałki oprogramowania. Zestaw zer i jedynek. Proszę o tym nie zapominać – zganił kolegę docent Krzysztof Ris.


Dyskusję przerwały kroki siostry Olgi Wiec i intensywny zapach świeżo parzonej kawy.


– Proszę panowie, wasza kawa! - siostra postawiła tacę na biurku z takim impetem, że gorący napój rozchlapał się na boki, plamiąc białe kitle naukowców.


Panowie niemal równocześnie poderwali się z krzeseł jak poparzeni - i poniekąd tak właśnie było, bo wrzątek wylądował nie tylko na czystych kitlach ale i na odsłoniętych kawałkach skóry. Ucierpiała też stara klawiatura. W całym zamieszaniu nikt nie zauważył, że coś w niej zaiskrzyło, a obraz z kamery w dolnej części ekranu zamigotał i przez chwilę poza sylwetką pacjenta widać było kobietę bawiącą się z kilkuletnią dziewczynką, a okienko z logami pokazało czarny ekran z kosmonautą i komunikatem “o cholerka, ale wieje...”. Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy.


Jedynie doktor Edward Be miał nieodparte wrażenie, że już kiedyś patrzył na ten sam obraz. Deja vu?


Głęboka przestrzeń kosmiczna, dzień 1503 Nowego Kalendarza

Od czasu poprzedniej usterki w oprogramowaniu kontrolującym zahibernowanych ocalałych za pomocą symulacji oraz awaryjnego wybudzenia Pachy, minęło już kilka tygodni. Kobieta na dobre już pogodziła się z tym faktem i pozwoliła nawet chłopakowi wprowadzić swój awatar na powrót do oprogramowania ale ze zmienioną nazwą kodową. Z sobie nawet nie znanych przyczyn nie chciała, żeby - kiedy nie brała już bezpośredniego udziału w symulacji - jej stary kod funkcjonował. Teraz jej awatar działał pod nazwą @Umypaszka .


Często siedzieli razem i obserwowali jak ta zmiana wpływa na warunki brzegowe oprogramowania, które w pierwotnej wersji nie przewidywało w ogóle takiej opcji.


Teraz Dziwen siedział przed pulpitem sam, a jego palce jak zwykle gorączkowo poruszały się po dotykowej klawiaturze. Płaskie monitory przed nim pokazywały statusy kriokapsuł, symulacji i raporty kontrolne systemów międzygwiezdnej arki Santa Maria. Na jednym z ekranów obserwował fragment symulacji: cztery postacie w białych kitlach wpatrzone w archaiczny monitor. Odczytał nazwy kodowe: @entropy_ , @ebe , @kris , @bartas , które odpowiadały odpowiednio kapsułom kriogenicznym o numerach: 21.35, 21.36, 21.38 i 21.39.


Po tym, jak usterka spowodowała awarię kapsuły Pachy, oznaczonej numerem 21.37, Dziwen zwiększył kontrolę sąsiednich kapsuł i ich symulacji. Z niewiadomych powodów podprogram sugerujący, że sami tworzą oprogramowanie symulacyjne działał na nich uspokajająco, co wyraźnie widać było na wykresach encefalogramów.


W tle Pacha bawiła się i dokazywała z trzecim towarzyszem ich podróży w nieznane - z antropomorfizacją statku, która po uruchomieniu napędu skokowego przybrała postać małej dziewczynki - Santa Marii. Zabawa ewidentnie była przednia. Kobieta właśnie złapała małą i zaczęła ją łaskotać. Dziecko zareagowało gwałtownym śmiechem i wierzganiem. W tym samym momencie postacie na ekranie Dziwena podskoczyły jak poparzone, a w logach symulacji wpadło kilka wpisów WARNING i ERROR oznaczonych kolorem czerwonym.


– Uważaj Pacho! Pamiętaj, że jej emocje są ściśle związane z systemami statku. Chodźcie lepiej tutaj, zobaczymy co się stanie jak na powrót uruchomię podprogramy Felonious-Gru i Paulusll.

– A ciocia moll? – zapytała dziewczynka

– Nad nią, jeszcze muszę popracować słonko…


942 słowa


#zafirewallem #naopowiesci

Komentarze (8)

cebulaZrosolu

@fonfi coś wspaniałego xDDD

Dziwen

@fonfi może kiedyś faktycznie wybudzicie się w kapsułach, patrząc na nowy świat, który umożliwi przetrwanie naszego gatunku i ta cała gadka o projekcjach okaże się tylko sposobem by oszukać podświadomość, która się czegoś domyśla. XD

Przekonamy się czy to prawda za jakiś czas, gdy będziemy bliżej K2-18b. XD


Swoją drogą uwielbiam takie zwroty akcji, gdzie to co widzimy z oczu bohatera okazuje się kłamstwem nawet dla niego samego. XD

fonfi

@Dziwen W tym konkretnym przypadku to pomysł, @boriego. Ja tylko rozwinąłem. A że motyw "symulacji" zgodny z tym co pisałem w poprzednich opowiadaniach, więc aż się prosiło i nie mogłem się powstrzymać.

fonfi

@Dziwen
A tak w ogóle, to teraz powinien przyjść @George_Stark i w ogóle zrobić trzeci poziom incepcji i napisać opowiadanie o @fonfim, który pisze fikcyjne opowiadanie o Santa Marii, @Dziwenie i Paszce, którzy kontrolują symulację "ocalonych", w której @entropy_, @ebe i cała piszą swoją symulację portalu dla @Dziwena. Symulacja, w symulacji w fikcji literackiej.

Ciekawe w którym momencie udałoby się to tak zapętlić, żeby Twoje urojenia dostały 'buffer overflow' i całe hejto by zniknęło.

bori

@fonfi W kolejny poziomie powinien pojawić się kolega @Dziwen, który siedząc w szpitalnym pokoju, w oparciu o AI, opracował bota na Hejto działającego pod pseudonimem @fonfi xD

George_Stark

@fonfi @George_Stark to jest na tym bezrobociu tak w dupie ze wszystkim, że nawet na sonet czasami czasu brakuje.

bori

@fonfi Świetne opowiadanie Panie Kolego, już się cieszyłem że kreatywnie rozwinąłeś moje uniwersum, a tu plot-twist xD

Zaloguj się aby komentować