Trochę tak, chociaż przede wszystkim obrzydzili mi swoją własną instytucję. Kiedyś jeszcze wierzyłem że chociaż robią coś dobrego dla swojej społeczności, ale nie, mooże gdzieś na wioskach to tak działa. Koncepcja Boga i religii z kolei jest dla mnie abstrakcyjna odkąd pamiętam, odkąd samodzielnie ogarniam świat umysłem. Zazdroszczę czasem ludziom tej wiary, np. gdy ktoś bliski umiera, ale nie widzę żadnych przesłanek które mogłyby uwiarygodnić istnienie jakiegoś bóstwa. A nawet popadając w takie abstrakcyjne myślenie, to wciąż najbliżej mi do deizmu - myśl że coś, ktoś ingerował u początku tego wszystkiego jakoś się jeszcze broni, ale że niby to co się dzieje jest wolą kogoś u góry? Jeśli tak to jest strasznym, sadystycznym skurwielem TBH. Wolę jednak myśl że sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie. Ale taki agnostycyzm choćby też mogę zrozumieć, mimo tego pozostaję ateistą piastującym nauce. Nie ma jakiegoś super życia po życiu, nikt nie ocenia nas po śmierci - z resztą, gdyby tak, i miał być niesprawiedliwy tylko dlatego że wierzyłem nie w tego bożka no to kij z tym, a jeśli miałby być sprawiedliwy to wystarczy być człowiekiem poczciwym. Niemniej w mojej ocenie jest to bajeczka dla prymitywnych ludzi których trzeba było jakoś przekonać do nie bycia dzikusem.
A sam kler jest skazany na wyginięcie, i dobrze. Szczególnie w takim wydaniu jak w PL. Podoba mi się za to podejście protestantów w USA, gdzie pastor jest głową rodziny i osobą opiekującą się swoimi localsami. Dużo zdrowszy układ niż u nas.