Dzień dobry, spróbuję, alternatywne zakończenie Diuny 2 (film), spojlery. Tworząc zerkałem do Diuny Herberta.


ucięło mi akapity, a one dużo znaczą, nie wiem, jak je dodać :((


I nawet ściskając zakrwawioną dłonią ostrze Paul nie zapominał szkolenia Bene Gesserit.


Paul.


Nie wolno się bać, strach zabija duszę.


Lisan-al Gaib.


Oswobodził nóż Feyd-Rauthy z uścisku. Harkonnen nie zawahał się, oto nadchodził moment jego chwały. Pchnął silnie ostrzem, celując w serce Atrydy.


Kwisatz Haderach.


Opadł na kolana, słysząc wrzaski swych przodków. Tysiące kobiecych lamentów, przekleństw rzucanych przez Bene Gesserit, domagających się użycia Głosu. Nie rozumiały, nikt nie rozumiał. Ni Fremeni, z gardeł których wydał się pełen przerażenia skowyt. Ni Stilgar, którego oczyma spoglądał teraz na swe osłabione ciało. Ni jego matka, obroczona złotem, planująca już w myślach swą przyszłość bez niego. Ani Harkonnen.


Usul.


Feyd-Rautha rozluźnił mięśnie. Czekał. Czekał dopóty nóż nie dotarł w samo serce Atrydy. Oddychał głęboko, delektując się zapachem zwycięstwa. Pociągnął Paula za włosy i z rozmyślną, sadystyczną opieszałością dopchnął ostrze w samo serce przeciwnika. Wtem dopiero, obiema dłońmi porwał Księcia za szyję, zbliżył się doń i wyszczerzył zęby.


Sihaja.


"Nie bój się Atrydo, zajmę się nią" - szepnął tak, by głos jego rozpłynął się pośród fremeńskich jęków. "Zajmę się wszystkimi".


W jego oczach dostrzegł to, czego obawiał się najbardziej. Feyd-Rautha znał prawdę. Kpił z niego, z jego poświęcenia. Brnął ku tryumfowi. To nie reset, nie sztandar Atrydzkiego Dżihadu zatrzepocze w całej Galaktyce. To nie Fremeni i Głos Spoza Świata rozleje morza krwi i łez. W trwającej nieskończoność chwili Paul Atryda, syn Lety, dostrzegł przyszłość Galaktyki, skrytą do tej pory, a nieuniknioną i wywołaną przez kolejne intrygi Bene Gesserit.


Skoro to po nim pozostać miało jedynie zbroczone krwią ciało, znajdą innego. I jego matka, milcząc, przyzwalała na panowanie Wielkiego Wodza Feyd-Rauthy Harkonnena.


Przenikał przez oczy kuzyna, w których płynęła fala ekstazy wywołana nagłą wizją galaktycznego mordu, okrywającego swym całunem całą ludzkość. Rozluźnili się. Harkonnen w tryumfie, Atryda w ostatnim akcie buntu przeciw tyranii Matek Wielebnych.


Sihaja.


Oswobodził sterczący z biodra krysnóz i jednym silnym ruchem ramienia cisnął ku brodzie Harkonnena. W ostatnim momencie Feyd-Rautha pojął, że Paul Atryda umieścił na jego karku dłoń, która teraz pochwyciła go w żelaznym uścisku. Krysnóż zatopił się pod brodą Barona aż po rękojeść. Na bladej twarzy tuż przed śmiercią okazało się zdumienie to same, co na twarzy jego wujka.


Feyd-Rautha Harkonnen, jednodniowy baron, opadł na plecy, wyzionąłwszy ducha.


Sihaja.


Zastygnęli wszyscy. Miał czas. Widział to. Chwycił za rękojeść noża i uniósł twarz ku niej.


Sihaja. Sihaja. Sihaja.


Wiedział, że zrozumie.


Będę Cię kochać, Usul, tak długo, jak pozostaniesz sobą.


Jęknął. Ostrze cięło wnętrzności, rozrywało serce. Z jego piersi trysnął strumień krwi, z oczu Chani rzeka łez. Nie widział już przyszłości, nie widział nic. Ciemność. Tylko ciemność, a potem on, Sihaja i pustynie Diuny. Jego Diuny. Jego Arrakis. Zostało jeszcze jedno.


"Nie słuchaj, Sihaja, łzo wiosny. Milknąć wszyscy!" - krzyczał Głosem, brocząc w kałuży krwi. Płonął nienawiścią do nich, do Bene Gesserit, które również słuchały, pozbawione wolnej woli. - "Gourney Hallick!"


"Tak, mój książę" - z ciszy wyłonił się głos jego sługi.


"Wydaj rozkaz. Aktywować głowice atomowe."


Gourneyowi nikt nie przeszkodził. Paul słyszał cichnące kroki, a potem szmery wydawanych komend. Chani widziała już tylko jego. Obróciła go na plecy i wtuliła się weń. Jedna z łez wpadla do ust Księcia i ten nie widział już nic.


Paul.. Lisan al-Gaib. Kwisatz Haderach. Muad-Dib. Usul.


Mój Usul. Jestem z Tobą. Jestem, kochany.


Był tam, daleko, poza pajęczynami czasu i przestrzeni, a ona przy nim, przywdziana w srebrną suknię jak wtedy, gdy dostrzegł ją po raz pierwszy po zażyciu Przyprawy. Patrzyła nań, smutna i radosna jednocześnie. Na jej brązowych polikach w słońcu Diuny błyszczały ślady łez.


"Moja Sichaja" - powiedział i oparł się głową o jej ramię.


"Mój Usul. Mój Paul. Mój Muad-Dib"


Przyciągnęła go do siebie i ucałowała w czoło.


A potem świat zapłonął.


Już czasu na edytowanie nie miałem, leciałem na żywca bez przeróbek


Jeśli są babole gramatyczne, przepraszam. dodałem po edycji odstępy.

#diuna

#naopowiesci #tworczoscwlasna #zafirewallem

6b91fa08-eaf8-4082-84e6-9dbc23884a1d

Komentarze (11)

kodyak

No niby ale pamiętajmy że on dopiero co stał się kwizatz haderach. On wiedział już wszystko i to jak zakończy się pojedynek. Wybral ścieżkę która miała zapewnić najlepsze rozwiazanie dla wszystkich i już wiedział jak ma się to skończyć


Mi trochę brakowało tego pokazu mocy, możliwości w tej nowej wersji właśnie.

Jakub_Hermann

Jasne, ten tekst to w sumie taka tylko zabawa słowem, np. ta krew z serca i łzy wiosny, moja diuna moja arrakis itp. Jeżeli mówisz o filmie to zdecydowanie za mało mocy używał Paul. Co do ścieżki to w mojej wersji Paul mówi w uproszczeniu "spadać ode mnie, robię reset, nie ma przyprawy ani dżihadu, idę w zaświaty z Chani".

onpanopticon

@Jakub_Hermann kawiarenkowicz pełna gębą ktoś uchylił okno? Bo wpadło trochę świeżego powietrza. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

fonfi

@onpanopticon Patrzcie go, starzy bywalcy już mu podśmierdują.

onpanopticon

@fonfi swoje tak nie śmierdzą xd

pacjent44

@Jakub_Hermann całkiem sprawnie. Duży postęp od chwili, gdy pytałeś - jak pisać.

Jakub_Hermann

@pacjent44 Ano! Dziękuję! Takie krótsze akapity lepiej mi wychodzą w pisaniu.

pacjent44

@Jakub_Hermann to może skup się na przemówieniach? To jest nisza rynkowa. Pomyśl, ilu jest potencjalnych klientów. Wujek Staszek z wesela, bardzo ważny kandydat, sołtys, burmistrz broniący budżetu, politycy od prawa do lewa...

Jakub_Hermann

@pacjent44


Ach nie! Pisanie to hobby dla mnie, a nie praca! Sumienie by nie wytrzymało, a serce wnet pękło, gdybym tylko zaczął tworzyć dla polityków.

pacjent44

@Jakub_Hermann ale proszę mi tu bez Norwida, panie doktorze.

George_Stark

A ja nic z tego nie rozumiem, bo nie znam Diuny wcale. Choć czytać próbowałem, ale to nie dla mnie.


Niemniej: miło, że zdecydował się Pan wziąć udział.

Zaloguj się aby komentować