Niby człowiek na urlopie a z każdej strony różne obowiązki go dopadają. Jak nie żona, która zarządza obowiązkowe plażowanie to @George_Stark przypomina, że kawiarnia sama się nie poprowadzi. No dobrze, miało być podobno o pracy, a że urlop zdecydowanie jest tejże pochodną to śmiem twierdzić, że poniższy wytwór, do którego lektury Państwa serdecznie zapraszam, w konwencji się mieści. W jakiejś na pewno.
Lubieżne atrakcje
Żeby przypadkiem się nie przepracował,
Troskliwa żona wydała komendę:
Nad morze mnie zabierz, do Jelitkowa,
Albo Jastarni - no niech ci już będzie.
I chociaż miał już ochotę mitrężyć,
To żona rzekła jak mogła najsłodziej:
Nie masz się luby do mnie co szczerzyć,
Nad morzem - może. Jak nie, to rozchodzisz.
Nie myśląc wiele (lub nie tym organem),
Malując w myślach lubieżne atrakcje,
Zebrał się fonfi, popędem swym gnany,
Na plażę pojechał spędzać wakacje.
Lecz kiedy przyssał swój otwór gębowy,
Do żony, co słońcem leżała okryta,
To humor go dopadł iście hiobowy,
Gdy z żony piasek mu w zębach jął zgrzytać.
_#zafirewallem #nasonety #diriposta _
PS
Zdjęcie z dedykacją dla @ErwinoRommelo 😘
