@moll W 95% wypadków piję tyle, by nie mieć kaca na drugi dzień. Pod tym względem nie przesadzam mocno, choć zdarza się ze 4- 5 razy w roku że się kolokwialnie mówiąc uchlam do porzygu. Nienawidzę kaca i robię wszystko by go uniknąć.
Szczęście można znaleźć jedynie żyjąc w zgodzie z samym sobą. Będąc wystarczająco ekspresywnym, by nie tłumić emocji. Robiąc to, w czym czuje się spełnienie. Mając kogokolwiek z kim możnaby się podzielić trudami życia codziennego, dostać poradę i odwzajemnić stosunek. Nie mając nawet jednej z tych rzeczy człowiek zaczyna się chwiać. A nie będąc nawet nauczonym jak takie prozaiczne rzeczy osiągnąć, a będąc zawsze zastraszanym, wyśmiewanym i ograniczanym (w najlepszym wypadku niezrozumianym)- każdy jeden dzień i godzina stają się wyzwaniem. Nawet będąc świadomym stanu rzeczy i wynikających z nich własnych zachowań- naprawdę ciężko coś zmienić, gdy WSZYSTKO trzeba robić w pojedynkę.
Dobra, wystarczająco się emocjonalnie obnażyłem, więcej nie straszę. Następnym razem przechodząc obok półki z alko na pewno pomyślę o kakałku w zamian. Ale który demon wtedy wygra- nie jestem w stanie przewidzieć. Dzięki. Naprawdę.