Bardzo dobry, wartościowy tekst. Niedawno była tu osoba, która pytała czy jest jakaś terapia, która nie polega na grzebaniu w przeszłości. Wyraźnie się tego obawiał i wcale się tego nie dziwię.
Ja sam jak zacząłem praktykować stoicyzm obawiałem się zaglądania 'w głąb' siebie. Spotkałem się z takim stwierdzeniem kilkukrotnie, nie wiedziałem co to oznacza, jednak od razu czułem obawy co do tego. Byłem zagubionym człowiekiem, który ciągle uciekał od swoich emocji i jakichkolwiek głębszych refleksji na własny temat. Okazało się jednak, że to zaglądanie w siebie było niczym innym niż badaniem tego jak się czuję, jakie emocje przeżywam w jakich sytuacjach i uczenie się w jaki sposób mogę sobie poradzić z trudnymi emocjami, bez pomocy używek. Gdy zacząłem to robić zacząłem czuć, że zaczynam siebie poznawać pomimo tego, że nie szukałem genezy tych emocji w swoich przebytych traumach. W ten sposób zacząłem budować poczucie własnej wartości. Odkrywcze dla mnie było gdy zacząłem się zastanawiać jakie emocje mi towarzyszą kiedy sięgam po używkę i jak się czuję jak już wezmę. Okazało się, że gdy byłem już pod wpływem wcale nie czułem się dobrze, nie udawało mi się uciec od trudnych emocji. Były one tylko wytłumione lecz dalej wpływały na mniej gdzieś w tle, a za to chwilowe wytłumienie płaciłem cenę taką, że tuż przed nim zaczynałem przez pewien czas czuć lęk bardziej intensywnie niż zazwyczaj. Zacząłem uczyć się jak na bieżąco radzić sobie z niepokojem. Świadomie myślałem jedynie o tym co jest dla mnie ważne, jakie wartości są prawdziwe i moje, a omijałem temat myślenia o własnych traumach z przeszłości. Choć to złe stwierdzenie, bo po prostu nie czułem takiej potrzeby, żeby się do tych traum dokopywać. Po prostu czułem, że koncentracja na pracy nad sobą tu i teraz jest ważniejsze niż grzebanie w przeszłości. Gdy już udało mi się poukładać, w późniejszym czasie odkryłem, że właśnie tu jest klucz do tego, żeby czuć się dobrze. Skupienie na chwili obecnej i nie myślenie za dużo, bo myśli to przecież nie ja, bo myśli przychodzą często nie wiadomo skąd i często nie są prawdą.
No i właśnie gdy już udało mi się zbudować poczucie własnej wartości, gdy poczułem, że radzę sobie z własnymi emocjami, poznałem siebie takiego jaki jestem teraz. Rzuciłem dzięki temu nałogi i zacząłem żyć w taki sposób, żeby móc spojrzeć w lustro z dumą. Dopiero wtedy gdy zbudowałem siebie na nowo poczułem, że mogę spojrzeć na swoje traumy i przeanalizować je bo już się ich nie boję. Czułem też, że nie jest to jakieś niezbędne, ale skoro nie miałem już z tym problemu zrobiłem, to z ciekawości. Było to jakimś uzupełnieniem mojej autoterapii, ale nie było to kluczowe i niezbędne.
Uważam, że taki sposób jest prawidłowy, żeby nauczyć się radzić z samym sobą i dopiero wtedy dogrzebywać się do swoich traum, jeśli będziemy czuć taką potrzebę.
Ze stoicyzmu wywodzi się nurt psychoterapii w nurcie behawioralno poznawczym i myślę, że jest on odpowiedni dla osób które boją się same siebie. Nie wiem jak to jest przejść terapię polegająca na ciągłej rozmowie i analizowaniu swoich traum. Jednak czytałem gdzieś, że podczas terapii, w szczególności w początkowym etapie można czuć się gorzej niż przed jej rozpoczęciem. Ja gdy robiłem sobie autoterapię z każdym dniem i każda chwilą czułem się tylko lepiej. Zawsze czułem, że robię sobie tym dobrze xd co motywowało mnie do dalszej pracy nad sobą. I właśnie ta praca nad sobą w jakimś stopniu stała się sensem mojego życia, bardzo się w tym odnalazłem i dzięki temu, że sprawia mi to satysfakcję rzadko zdarzają mi się gorsze chwile i nie wątpię w to co robię i co udało mi się osiągnąć.