Cześć,
Dzisiaj chcę Wam powiedzieć o krótkiej, ale tak naprawdę długiej historii z perfumami Perverso marki Baruti.
Przypomniałem sobie o nim dzisiaj rano otwierając oczy. Wraz tym jakże nieprzyjemnym w poniedziałki uczuciem przebudzenia się towarzyszył mi zapach Perverso. Niektórzy ludzie lubią długo utrzymujące się perfumy, ale ten zawodnik przebija wszelkie rekordy. Problem w tym, że zaaplikowałem go w piątek. Od tamtego dnia ciągle trzyma się skóry i ani myśli przestać. Dodatkowo, nieświadomy mocy tego chemicznego pierda, założyłem później kurtkę bez zmywania go z ręki i ta do dziś sztyni w przedpokoju. To były dwa małe psiki z sampelka, do cholery!
Zapach przypomina mi największe koszmary spod nosa Gualtieriego który lubuje się w radioaktywnej chemii. Twórca Perverso, Spyros Drosopoulos, zapewne poszedł odwiedzić go w swoim laboratorium i gdy ten po wielogodzinnej sesji warzenia tego syfu w kotłach poszedł się wyrzygać od nadmiaru 'dobroci' w powietrzu, Spyros posprzątał te rzygi, schował do słoiczka, wybrał wywar z trzech losowych kotłów i to wszystko naraz zmieszał.
Można powiedzieć że w tej całej mieszance czuć tylko prażone orzechy wzmocnione radioaktywnym Chemolanem 45. To nie pachnie, to po prostu j⁎⁎ie. Piramida jest chyba na pokaz, bo nie czuć tu nic innego, a do tego nie ma tu żadnej zmienności. Wszystko jest wielkim, nieociosanym, monolitycznem klocem i nie do końca wiem do kogo są kierowane te perfumy.
J⁎⁎ie to już na mnie od piątku, macie jakieś pomysły jak to z siebie zmyć? Jakiś kwas, może druciak?
Zapach: 1/10
Projekcja: 10/10
Trwałość: idź pan w c⁎⁎j
#perfumy


