@InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz Niby tak, ale nie do końca. W takiej sytuacji czas jakby zwalnia pod wpływem adrenaliny. Byłem kiedyś w sytuacji gdzie straciłem panowanie nad samochodem na oblodzonej drodze. Już nie miałem możliwości uniknąć zderzenia, ale miałem dość czasu żeby sobie przeanalizować, że unikam walenia w inne pojazdy i uciekam z drogi, potem ocenić czy się zmieszczę między znakiem drogowym a słupem oświetlenia, ocenić że raczej nie i skończy się to przerysowaniem całego boku lub obu. W skrzynkę elektryczną sygnalizacji też nie będę walił, bo kij wie jakie będą koszty naprawy. Pozostaje przywalić w karpę po drzewie. Nie będę walił środkiem auta, bo jak rozwalę zderzak, chłodnicę i miskę olejową, to będzie pewnie po aucie. Przywalę w karpę kołem, żeby co najwyżej pogiąć felgę i wahacze.
Cała sytuacja trwała krótkie kilka sekund, ale cały ten to myślowy miałem czas wykonać. Jeszcze mniej czasu potrzeba jak się ma w głowie gotowy plan na taką sytuację.