Chyba wczoraj pisałem*, że inspiracją do napisania wiersza może być wszystko, no to proszę bardzo, dziś przychodzę z dowodem. Pierwszy wers wytworu poniższego przyszedł mi do głowy dziś rano, kiedy robiłem przedśniadaniowy przegląd lodówki, no i jakoś nie udało mi się żadnej szyneczki na to śniadanie znaleźć. Później już jakoś poszło, tak ze śniadaniem, jak i wierszem, no ale zanim zabiorę się za obiad, to będę musiał pójść jednak do sklepu:
***
Trzonowiec oporu
Mięso nam, k⁎⁎wa zastąpić chcą soją –
jest to bezprawne wtargnięcie w posiłek!
Kijem postraszą, marchewkę wkroją,
lecz my, mięsożercy – my mamy siłę!
Bo takie już jest natury działanie,
bo po coś zęby nam takie wstawia,
a takie właśnie trzonowych zadanie
ażeby mięso w gębie rozdrabniać.
Więc, przyjacielu mój drogi, jary
napychaj czym chcesz tam te swoje kichy,
lecz przestań mi, proszę, zaglądać w gary;
ten wiersz napisałem śniadaniem syty,
zaraz się muszę zająć obiadem –
w planach ziemniaczki, rzecz jasna: ze zrazem.
***
#nasonety
#zafirewallem
***
* - „Chyba wczoraj”, bo mi treści w kawiarni wzięły i znikły – ktoś też ma taki problem? Pic. rel.
Po tagach też nie działa.
