Cały rok odkładaliśmy, na wyjazd i na to, żeby sobie nie żałować. Za pierwszym razem w Karpaczu spróbowałem w jednej restauracji burgerów. Były świetne. W tym roku zapragnelismy z różową steków. I była taka rozmowa. Raz w roku tu jesteśmy, no to zaszalejmy. Powiem Wam, że sam robię steki, ale wiadomo, kupię w Lidlu czy coś i jedynym moim udogodnieniem, jest termometr/sonda w mięsie. Dzisiejsze dwa steki, to był majstersztyk. Noż długo zapamiętam smak. To nie była kolacja, tylko przeżycie. Zrobiłbym zdjęcie, ale kiedy kelner podał na wielkiej desce dwa różne steki z sezonowanego mięsa, to odpadłem. Plus do tego w lokalu muzyka spod znaku - Lemmy, AC/DC, Metallica, Ozzy. Wydaliśmy majątek i jestem w szoku, ale nie żałuję niczego. Jak ktoś będzie w Karpaczu i lubi takie klimaty, to polecam. https://www.beefandrock.pl/restauracja/

#chwalesie #urlop

Komentarze (4)

koszotorobur

@razALgul - doskonale Cię rozumiem.

Sam przeżarłem przynajmniej samochód dobrej klasy bo uwielbiam jeść w nowych miejscach nowe potrawy - a na wakacjach każdego dnia inna restauracja - i też niczego nie żałuję

Taxidriver

@koszotorobur pierwszy raz w restauracji Michelin, to zawsze (powinno być) przeżycie.

dez_

O pieniądzach zapomnisz, a wspomnienie z Tobą zostanie.

mordaJakZiemniaczek

Fajnie, że poszło to u nas do przodu w wołowiną. Kiedyś to każdy na siłę pchał do karty polędwicę wołową, która nie dość że jest prosta do zrobienia, to ma najmniej smaku i jest zwyczajnie nudna. Narosło pełno jakichś mitów, że wołowiny nie wolno solić, że sos do wołowiny to jak ketchup do pizzy we Włoszech i tego typu snobizmy. Teraz bez napinki można zjeść porządne tłuste antrykoty z wielu krajów świata.

Zaloguj się aby komentować