Teorie o 9/11 to jedne z mniej trzymających się kupy spisków jakie można sobie wyobrazić.
USA w 2001 de facto kontrolowały świat, amerykańska gospodarka odpowiadała za 30% światowego PKB, amerykańscy politycy mieli właściwie otwarte drzwi z wyjątkiem jakiś kurwidołków bez większego znaczenia tak samo ich firmy korzystające z ery "Długiego Pokoju" oraz globalizacji zbudowanej na rdzeniu istniejącego porządku światowego oraz bezpieczeństwa zapewnianego przez amerykańską armię, lotnictwo i marynarkę, amerykańskie służby specjalne jak FBI, CIA, NSA, DIA, NRO itp miały wygodną pozycję dzięki odziedziczeniu programów szpiegowskich oraz rozbudowie sieci sojuszy na globie. USA miało wszystko, amerykańska kultura także została paradygmatem kultury światowej. Po 1991 właściwie nie było alternatywy dla "Amerykańskiego Porządku" powstałego na gruzach Zimnej Wojny
Tak więc USA miałoby [sprawdza notki], zrobić zdaniem szurów najbardziej dziurawy atak terrorystyczny w dziejach świata by wpakować się w dwie dekady niekończących się konflików wysysających kraj z dziesiątków miliardów USD, doprowadzić do osłabienia szeregu sojuszy, wbić gospodarkę w jeden z najgorszych kryzysów gospodarczych od 1929, inne kraje albo ciągły na szalejących cenach ropy albo korzystały z bezhołowia wyciągając amerykańskie miejsca pracy, technologie lub know-how do siebie i drastycznie rozbudować swój własny potencjał oraz skutecznie rozsadzić scenę polityczną rosnącą polaryzacją i ekstremizmem właściwie tracąc wszystkie atuty jakie mieli w latach 90.
To się nie trzyma logicznej kupy patrząc jakie konsekwencje dotknęły się wydarzyły po tych atakach.