Ależ mi się wspomniało.
Mając 13 lat i idąc ze wsi do gimbazy w miasteczku, musiałem mieć jakiś telefon do kontaktu z rodzicami. Większość już jakieś miała, głównie starsze telefony typu Nokia 3310, ale kumple z nieco zamożniejszych domów mieli już te nóweczki, pierwsze kolorowe wyświetlacze, dzwonki uwaga, polifoniczne, gównoaparaciki no i irdę, to mogli sobie dzwonki wysyłać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
U mnie się nie przelewało, więc udało się na ten mój telefon wysupłać i tak sporo, bo jakieś ówczesne 150zł może 200, nie wspomnę dokładnie. Oczywiście na używkę, z bazaru xd
I były w tej cenie sensowne, sprawdzone telefony, ale no jednak tę generację do tyłu. Czyli czarno-biały ekran i snake, którego na telefonie taty ograłem milion razy.
Ja chciałem koniecznie jakiś taki chociaż zbliżony do kolegów. I sprzedawca wysupłał mi gdzieś z szafy "coś". Wyglądało okropnie, kształt masakryczny i jeszcze antenka... Ale. Miał teoretycznie zarówno kolorowy wyświetlacz, jak i polifonię, jak i tą upragnioną irdę, a nawet aparat, który powinien być symbolem "XD". Oczywiście to mrzonki, bo kolorów miał tak mało, że wuja było widać. Aparatem jak się zdjęcie wykonało - nie było wiadomo co to w ogóle jest. Irda była i działała, tylko po co, skoro jedyne co było kompatybilne to dzwonki, ale głośnik tak charczał, że wstyd było to puszczać. W każdym razie, magia tych bajerów zadziałała i wybrałem to badziewie skończone.
I bujałem się z tym gównem całe 3 lata gimnazjum xD Ale no... przestałem go używać do czegokolwiek innego niż dzwonienie i smsy, a tylko pokazywałem. I inne gimby kupowały kit, że to super sprzęcior, bo jednak kolorowy wyświetlacz i "odważny design" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mój wspaniały pieprzony telefon marki MITSUBISHI xD Mitsubishi Trium.
ehh #gownowpis #nostalgia







