977 + 1 = 978
Tytuł: Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną
Autor: Dorota Masłowska
Kategoria: pastisz
Wydawnictwo: Lampa i Iskra Boża
Format: książka papierowa
ISBN: 978-83-89603-63-0
Liczba stron: 207
Ocena: 6/10
Prywatny licznik 8/50
(wpis dodany ręcznie, Bookmeter coś nie działa)
Miałem zacząć jakimś przemówieniem, że każdy słysz... dobra, dobra, Lewy, oddaję Ci głos:
CO K⁎⁎WA, LEJ TĄ WODĘ I STRESZCZAJ SIĘ Z #codziennepiciu PRZEZ TAGI, BO @Wrzoo CHCE SIĘ PIĆ, K⁎⁎WA, A JA NIE, TO JA TAM WEJDĘ I CI NALEJĘ, LECZ TEGO BYŚ NIE CHCIAŁ(A).
Dziękuję Lewemu za komentarz, który idealnie oddaje to, co mamy w książkę. Każdy słyszał, ale zapewne niewielu czytało, jak to z każdym przebojem bestsellerem literackim w Polsce. Książka ukazała się w 2002 roku, gdy miałem sześć lat. Przez lata słyszałem o tej książce, ale zawsze w kontekście "Co ta Masłowska pisze, to upadek języka polskiego, tania prowokacja". Pierwszy raz czytałem "Wojnę" pięć lat temu, lecz niewiele z niej rozumiałem. Eksperyment językowy mi się nawet spodobał, ale brak fabuły sprawił, że gdzieś od połowy książkę zacząłem kartkować książkę bez większego zrozumienia, byle ją "zaliczyć". Po raz drugi podszedłem do tej książki w tym tygodniu za sprawą nowego odcinka Podcastexu o Dorocie Masłowskiej.
Język, którymi posługują się bohaterowie, nadal mnie ciekawi. Nie zgodzę się jednak z opinią, że była to pierwsza powieść dresiarska, ponieważ po stereotypowych dresach nie spodziewałbym się takiego słownictwa. Niby bogatego, a faktycznie będącego literaturoznawczym odpowiednikiem zimbabwejskiej hiperinflacji. Trzeba jednak mieć głowę, by wymyślić np. takie coś: "Iż Zachód śmierdzi, ma zniszczone środowisko, które zaśmieca różnymi związkami nienaturalnymi, PCV, CHVDP. Iż panują tam żydobójcy, robotnikobójcy, mordercy, którzy utrzymują się i swe nieślubne dzieci z ucisku, z tego, że sprzedają ludziom firmowe gówna w firmowym papierku sprzedawane przez firmę Mc Donald's". Po stereotypowym dresie spodziewałbym się zdecydowanie uboższych zdań i brak jakiekolwiek własnego zdania.
Fabułę zrozumiałem, ale jest ona niezwykłe uboga. Ot Silny ma problemy z kobietami, zdycha jego pies, idzie z Lewym do baru, bije się z Lewym i trafia na komisariat. W końcu z grubsza wiem, o co chodzi w tej książce, ale sama historia kompletnie mnie nie interesuje, jest po prostu nudna. Powiedzmy jednak, że fabuła stanowi dodatek do dresiarskiego pidżynu.
Wydanie, które mam teraz na biurku, pochodzi z 2009 roku i trafiło do księgarń za sprawą zbliżającej się wówczas ekranizacji powieści. Książkę zdobią kadry lub zdjęcia promocyjne filmu (nie wiem dokładnie, nie oglądałem ekranizacji). Na stronach 110-111 jest zdjęcie grilla. Na ruszcie kiełbaski, inne mięso i ludzka głowa. Na drugim planie, za grillem, załamane małżeństwo, na około 60-latków. Ta obcięta głowa to mój stan wyjściowy po przeczytaniu książki.
Oj polska kultura pop wiele by zyskała, gdyby Walaszek nakręciłby crossover Blok Ekipy z Silnym i jego znajomymi.
#bookmeter #ksiazki #literatura #bapitankombaczyta
