500-lecie wyprawy Kolumba Italdesign uczciło Columbusem, zaprezentowanym w 1992 r. na Targach Motoryzacyjnych w Turynie. Może tym krążownikiem nie dałoby się dopłynąć do Ameryki, ale mógł zmieścić całkiem sporą załogę, aż 9 osób. Mostek kapitański, tj. siedzenie kierowcy umieszczone było wyżej niż pozostałe i centralnie. Otaczała go wygięta deska rozdzielcza. To nie włoskie wyczucie stylu kazało wyodrębnić kierowcę i siedzących za nim w drugim rzędzie pasażerów (i stworzyć przy okazji drugą bryłę nadwozia), ale to, że pod jego stanowiskiem umieszczono (centralnie) 5-litrowy wolnossący silnik V12 od BMW o mocy niemal 300 KM (i momencie obrotowym 407 Nm) przekazywanej na wszystkie koła.
Auto miało niemal 6 metrów długości i rozstaw osi wynoszący 3820 mm, co dawało bardzo obszerny przedział pasażerski, pomyślany dla 6 osób, ale można było pomieścić tam też 2 dodatkowe osoby. Opcją było też zmniejszenie liczby miejsc dla bardziej użytkowego charakteru auta. Trzeci rząd siedzeń można było obrócić do tyłu, ale chyba nie było tam opcji na umieszczenie blatu między nim a ostatnimi siedzeniami. Dla pasażerów przewidziano umieszczone w oparciach foteli monitory podłączone do VHS.
Nadwozie było wykonane z włókna węglowego i było pięciodrzwiowe, dach (przynajmniej nad kierowcą i siedzącymi tuż za nim) był otwierany. Klapa bagażnika była dwuczęściowa, po otwarciu dolnej znikał próg załadunkowy.
Dwa obrazki w komentarzu pokazują rzecz jasna różne wstępne pomysły na Columbusa. Ten zrealizowany wydaje się najciekawszy.
Nie jest to najbardziej odjechany projekt minivana jaki pojawił się na początku lat 90-tych, ale i tak szkoda, że go nie puszczono do produkcji. Byłby z niego np. świetny kamper.
Auto istnieje (dziwi więc mała liczba dostępnych w necie jego zdjęć) i znajduje się w kolekcji Italdesign. Podobno Doug DeMuro chciał je kupić, ale firma odmówiła. Na pocieszenie ponoć obiecali mu, że będzie mógł się przejechać.
#samochody #carboners #ciekawostki






