2136 + 1 = 2137


Tytuł: Jeżdżę samochodem Wartburg

Autor: H. Ihling

Kategoria: literatura piękna (chyba xD)

Format: książka papierowa

Wydawnictwo: Wydawnictwo Komunikacji i Łączności

Liczba stron: 777

Ocena: 6/10


No i przeczytane.


Ludzie w recenzjach pisali, że język trudny, że nie da się - ale ja się pytam: czy oni w ogóle jechali kiedyś Wartburgiem? Bo dopiero jak się przez te śląskie wstawki przebijesz, to zaczynasz dostrzegać prawdziwe piękno tej książki.


Opisy trzycylindrowego silnika to proza wysokooktanowa. Czytając, niemal czuć zapach spalonego oleju i wyczuwalną nutkę rozpadu tłoka nr 2. Niektórzy powiedzą: „po co tyle o gaźniku?”, ale dla mnie to jak medytacja - wibracje mechaniczne duszy.


Jedyny minus? Te ciągłe anegdoty o Wujku Staszku. Ile razy można czytać, że kupił Wartburga 312 „od Niemca, co płakał jak oddawał”, bo to był jego „Hans-Jürgen” i miał imię nadane na bierzmowaniu. Dobra, rozumiem emocje, ale 14 stron o jednym zakupie to trochę jak lanie oleju do miski, której już nie ma.


A głębia psychologiczna? Proszę bardzo: Wartburg jako symbol przemijania, wspomnień i niemożności zmiany biegu (bo drążek znów się zaciął). To nie jest tylko książka. To filozofia. To egzystencjalizm dwusuwowy.


Dla fanów zapachu benzyny, rodzinnych traum i dialektów - absolutnie polecam.


Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#twojwpisbrzmiznajomo @tomasz-frankowski

d09a8c7a-75d3-48a9-82f4-9a85941d6dd4

Komentarze (8)

LaMo.zord

@gastlich piękne XD Aż się łezka mixolu w oku zakręciła

ErwinoRommelo

Ehh sp dziadek kumpla najlpeszego zabieral nas wartburgiem na ryby, czolg nie auto, byl to wspanialy czlowiek byly adwokat, to auto zawsze mi o nim przypomina.

NatenczasWojski

Z powodu dźwięku jaki wydawała całą karoseria po trzaśnięcie drzwiami (jak nie trzasniesz to się nie zamknie) jako dziecko mówiłem na nie warbrzdąk

Budo

@gastlich fajny opis

Zaloguj się aby komentować