1071 + 1 = 1072


Tytuł: Z mgły zrodzony

Autor: Brandon Sanderson

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Mag

Format: audiobook

ISBN: 9788374805537

Liczba stron: 689

Ocena: 5/10


Ostatnie Imperium ciężko uznać za miejsce przyjazne do życia. Na świecie trwa wieczna zima wulkaniczna, ludzkość podzielona jest na szlachtę mającą pełnię praw i nie mających żadnych praw niewolników skaa, a sprawujący od tysiąclecia władzę absolutną Ostatni Imperator trzyma wszystkich za mordę dzięki Stalowemu Zakonowi, swojej tajnej policji, której funkcjonariusze obdarzeni są nadludzkimi mocami.

Jeśli już o nadludzkich mocach mowa, posiadają je również allomanci – ludzie potrafiący spalać we własnym ciele połknięte drobne kawałki metalu i zyskujący przez to rozmaite umiejętności rodem z Matrixa. Darem allomancji obdarzeni są głównie członkowie najwyższych arystokratycznych rodów, lecz zdarza się, że dziedziczą je także szlacheckie bękarty spłodzone z niewolnicami.

Pewnego dnia grupka złożona głównie z takich szlacheckich bękartów obdarzonych darem allomancji zawiązuje spisek celem obalenia panującego ustroju. Od początku największą rolę w spisku odgrywają Kelsier (legendarny „Ocalały z Hathsin”, czyli owianego mroczną sławą obozu pracy, skąd nikt wcześniej nie wyszedł żywy) oraz eks-złodziejka Vin.


Podczas lektury wahałam się, czy wystawić ocenę 4/10, czy 5/10. Ostatecznie daję tej książce 5/10, ale taką naciąganą jak plandeka na żuku.


Propsy dla autora za stworzenie nietuzinkowego uniwersum. Szkoda, że fabuła i kreacja postaci nie dorastają do poziomu światotwórstwa. Jeśli chodzi o fabułę, to już po krótkim opisie powyżej łatwo się zorientować, że mamy do czynienia ze sztampową do bólu historią „bohater z plebsu spotyka tajemniczego senseja i dowiaduje się o swoich ukrytych mocach, a potem dołącza do grupki rebeliantów i dzięki sile przyjaźni pokonuje złego władcę”. Generalnie, jest to historia wpisująca się bardziej w YA nurt fantastyki, niż mroczniejszy grimdark, mimo pewnych ponurych wątków i ogólnie dystopijnego obrazu świata. Akcja też zawodzi nierównym poziomem – myślę, że więcej w tej powieści było dłużyzn, niż porywających fragmentów. Jeśli chodzi o postaci, to co prawda pojawia się kilku interesujących bohaterów drugoplanowych (Kelsier, Sazed, Renoux, Dockson i Breeze), jednak prymat w historii wiedzie Vin, będąca klasyczną Mary Sue, dodatkowo nierówno poprowadzona - na początku jest ostrą paranoiczką, by gdzieś w 3/4 powieści stać się naiwną pensjonarką. Po intrygującym prologu z POV Kelsiera żal mi było, że to nie on został główną postacią i szybko został zepchnięty do roli Obi Wana tego uniwersum.


Po Z mgły zrodzonego sięgnęłam dlatego, że chciałabym przeczytać osadzoną w tym samym uniwersum serię Waxa i Wayne i w związku z tym postanowiłam zapoznać się z poprzedzającą ją trylogią. Lecz po lekturze pierwszej części daruję sobie trylogię tzw. Ery 1 (zawierającą jeszcze Studnię wstąpienia oraz Bohatera wieków) i przejdę od razu do przygód Waxa i Wayne’a. Zwyczajnie nie chce mi się męczyć z Mary Sue Vin i jej mdłym lowelasem.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter

31ecebfc-80d0-4a91-a41a-862ab4f87fe9

Komentarze (7)

zjadacz_cebuli

@AndzelaBomba Sandersona znam z Archiwum Burzowego Światła, wiem, że z Mgły Zrodzony to też to samo uniwersum tylko inna planeta. ABŚ czytałem zaraz po Pieśni Lodu i Ognia więc miałem wrażenie, że jest ona za "grzeczna" nie wiem jak to w innych książkach Brandona wygląda. Alw na pewno zgodzę się z Tobą jeżeli chodzi o światotwórstwo, Sanderson ma łeb do tego. Mechaniki działające w jego uniwersum są przede wszystkim inne, nie ma elfów, krasnoludów, ale są przepastne bestie krążące po strzaskanych równinach

AureliaNova

@zjadacz_cebuli Pan Sanderson, to praktykujący mormon. U niego nigdy nie będzie "niegrzecznie", max na co można liczyć to jak się dwóch facetów pocałuje :P

AndzelaBomba

@AureliaNova no nie wiem, Stephenie Meyer też mormonka, ale jak zapodała turpistyczny osób porodu Belli, to podejrzewam, że sporo czytelniczek do dzisiaj ma po nim traumę 😛

GazelkaFarelka

@zjadacz_cebuli unikatowe światotwórstwo mu wychodzi, ile można czytać w kółko wariacje na temat uniwersum Tolkiena. Chociaż początkowo ciężkie do przebrnięcia bo autor nie zadaje sobie trudu wyjaśniania łopatologicznego co jest czym (co akurat jest plusem), to mnie sam Burzowy Świat zauroczył.

AureliaNova

Imho kolejne części są nieco lepsze. Swiatotworstwo się poprawia i postacie nabierają głębi. Ale to nadal Sanderson, czyli chodzimy od jednego zwrotu akcji do drugiego. Jeśli cię nie zaangażuje jakaś postać, to współczuję, bo moze być ciężko przez to brnąć.


Ja teraz czytam trylogię W&W i jest co najwyżej średnio. Bohaterowie są nudni, jako kryminał zaczęło się to w pewnym momencie bronic, ale jak przeszliśmy z takiej ograniczonej historii do ratowania świata i cosmere to jest źle :/

AndzelaBomba

@AureliaNova trochę słabo, myślałam, że druga trylogia jest lepsza 🥲 ale i tak spróbuję

Olmec

Mam podobne odczucia. Świat ciekawy, moce fajne, ale po przeczytaniu pierwszego tomu jakoś w ogóle nie interesuje mnie co będzie dalej.

Zaloguj się aby komentować