Zdjęcie w tle
andi-solihin

andi-solihin

Statysta
  • 3wpisy
  • 0komentarzy
World War Z: Aftermath, Nowości zobaczycie na trailerze.

Gracze World War Z: Aftermath z pewnością ucieszyli się z kolejnej sporej aktualizacji, która dzisiaj wjechała na serwery. Update zatytułowano Holy Terror, a za sprawą specjalnego trailera możecie zapoznać się z najistotniejszymi nowościami.

To dobry moment na powrót do World War Z: Aftermath
Do trybu Horde Mode XL zawitała nowa mapa – Rome. Wraz z aktualizacji w grze pojawiły się kolejne bronie, a postacie otrzymały po 9 nowych perków. Oczywiście, nie zabrakło również wzbogacenia zawartości o dodatkowe przedmioty kosmetyczne czy wyzwania. To wszystko sprawia, że starcia z hordami zombiaków stały się jeszcze efektowniejsze.

World War Z: Aftermath to najlepsza kooperacyjna strzelanka z zombie inspirowana kinowym hitem studia Paramount Pictures i kolejny etap ewolucji przebojowego World War Z, którego doceniło ponad 15 milionów graczy. Odwróć bieg wydarzeń apokalipsy zombie na konsolach i komputerach osobistych z rozgrywką międzyplatformową. Zaproś do trzech znajomych lub graj w pojedynkę z sojusznikami SI i walcz na całym świecie przeciw hordom wygłodniałych zombie w trakcie pełnych napięcia nowych epizodów fabularnych. Odbij Watykan w iście epickiej konfrontacji w Rzymie i połącz siły z ocalałymi na śnieżnej Kamczatce – czytamy w opisie gry zamieszczonym na Epic Games Store.

Tagi:

#news
#trailer
#pc
#aktualizacja
#zombie
#update
#playstation5
#Współpraca
#World War Z
#Xbox Series X
#Xbox Series S
#Nowości
#Wieloosobowe

Zaloguj się aby komentować

(Artykul) recenzja nowej gry twórców The Surge i Lords of the Fallen

Jeśli spodziewacie się jednak kolejnego souls-like’a, to trafiliście pod zły adres. Tym razem Deck13 Interactive postawiło na zwykłego RPG-a akcji.
To nie Lordsy, to nie The Surge, to Atlas Fallen
Podsumowując swoje pierwsze wrażenia z Atlas Fallen napisałem, że jeśli w temacie eksploracji piaskowego świata, walki i rozwoju postaci gra studia Deck13 Interactive nie zawiedzie, to będzie naprawdę dobrze. I wiecie co? Jest naprawdę dobrze. Ba! Powiem nawet więcej - już jutro na rynku zadebiutuje niezwykle udane RPG akcji. Tak, tak, Atlas Fallen to nie kolejny souls-like, choć momentami starcia są nieco wymagające. Jak podkreślano w przedpremierowych wywiadach, grze znacznie bliżej do Horizon: Forbidden West (lub Zero Dawn) czy też ostatnich części serii God of War. Tyle tylko, że rozmach nie ten…

Paradoksalnie jednak to, co dla wielu może okazać się wadą, dla mnie jest bezsprzeczną zaletą Atlas Fallen. To nie jest gra z wielkim, otwartym światem zapewniającym kilkadziesiąt godzin mocno zapętlonej rozgrywki. Owszem, mamy tu elementy charakterystyczne dla sandboxów, jak odpowiedniki punktów widokowych z Assassin’s Creed czy też inne, powtarzające się aktywności, niemniej już samo to, że główny wątek na normalnym poziomie trudności przechodzi się w 15 godzin świadczy o tym, że Atlas Fallen to znacznie skromniejsza (ale przez to wcale nie gorsza) produkcja. Tym bardziej, że zamiast jednej wielkiej mapy otrzymujemy tu kilka mniejszych lokacji, do których dostęp odblokowujemy na kolejnych etapach kampanii fabularnej, której…
…motywem przewodnim jest rękawica. To właśnie kierowana przez nas postać nie tyle otrzymuje możliwość, co po prostu staje się dzierżącą rękawicę bohaterką. Dzięki niej, jako wybraniec, będzie w stanie uratować świat przed złem, więc tak…, nietrudno się domyślić, że z jednej strony historia w Atlas Fallen bazuje na utartych schematach. Z drugiej jednak strony spodobało mi się to, jak opowieść idealnie komponuje się tu z mechanikami rozgrywki. To jedna z tych gier, w których ostatni boss spokojnie czeka na to, aż wy - bez pośpiechu - wykonacie szereg zadań głównych i misji pobocznych, by ostatecznie stawić czoła głównemu antagoniście. Nie zdradzając jednak szczegółów powiem tylko, że to finałowe starcie było dla mnie niestety sporym rozczarowaniem. I bynajmniej nie chodzi tu sam projekt walki, bo ta walka się odbyła…
GramTV przedstawia:ZAMKNIJ

Zanim jednak doszło do ostatecznego pojedynku, stoczyłem niezliczoną liczbę mniejszych, czy to z grupkami szeregowych przeciwników, czy też z bossami. Napisałbym, że potężnymi, ale tak naprawdę - choć walki w Atlas Fallen są mocno angażujące - w istocie żadne nie zapadło mi w pamięć na dłużej. Być może wynika to z faktu, że Deck13 Interactive dysponowało niezwykle ograniczonym budżetem, więc przygotowało skromną liczbę modeli przeciwników, którzy pojawiają się czy to na piaszczystych pustkowiach, czy też w zamkniętych lokacjach. Tak czy inaczej, złego słowa nie można powiedzieć o systemie walki. Ten jest niezwykle przyjemny i zapewnia mnóstwo frajdy niezależnie od tego, czy mierzymy się z zupełnie nowym przeciwnikiem, czy po raz kolejny z wrogiem, którego spotkaliśmy już jakiś czas temu.

Czuć, że to gra twórców The Surge
No właśnie. Pamiętacie jak w The Surge chcąc wyfarmić hełm, trzeba było atakować głowę przeciwnika? Albo pancerz? Wtedy celowało się w korpus. I tak dalej, i tak dalej. Atlas Fallen oferuje nieco zmodyfikowaną, ale bardzo podobną mechanikę. Otóż nie wystarczy tu zjechanie paska zdrowia do zera. Musimy zniszczyć wszystkie części naszego wroga oznaczone w lewym górnym rogu ekranu na czerwono; opcjonalnie możemy pozbyć się także tej złotej, by zdobyć więcej cennych przedmiotów. Nie jest to jednak niezbędne do wygrania danego starcia, więc tylko od nas zależy, jak podejdziemy do kolejnego pojedynku. A opcji mamy jeszcze więcej.

Tak jak w wielokrotnie docenianym Elden Ring, gdzie kultowe już chyba drzewo widać niemal z każdego miejsca w wirtualnym świecie, tak i w Atlas Fallen główny cel naszej wyprawy prawie zawsze widoczny jest (dosłownie) na horyzoncie. Oczywiście nie zdradzę, co to dokładnie oznacza, by nie psuć nikomu radości z zabawy. Choć z drugiej strony tak naprawdę już po zakończeniu prologu i kilku rozmowach z postaciami niezależnymi będziemy wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi. Zwłaszcza, że właśnie wtedy - po raz pierwszy - zajmiemy się ulepszeniem naszej rękawicy.
Eksploracja w Atlas Fallen jest angażująca i satysfakcjonująca również dlatego, że nie mamy tutaj wszystkiego, co da się zdobyć na wyciągnięcie ręki. A może jednak właśnie mamy? Za sprawą naszej rękawicy możemy skorzystać bowiem ze specjalnej zdolności pozwalającej nam na wydobywanie z piasku na przykład skrzyń z cennymi przedmiotami. Chociaż znacznie bardziej efektownie prezentuje się możliwość unoszenia zakopanych pod ziemią platform, dzięki którym dostaniemy się w pozornie niedostępne miejsca. Wracając jeszcze na chwilę do porównań dzieła Deck13 Interactive z hitem od From Software ciekawie zrealizowano tutaj mechanikę blokującą nam dostęp do większych lokacji widocznych w oddali. Zamiast znanych z Elden Ringa teleportów tutaj musimy skorzystać ze specjalnego obelisku, by aktywować umieszczane tymczasowo w przestrzeni platformy, po których należy skakać, docierając do celu danego zadania.

Statystyki postaci? A na co to komu?
Atlas Fallen, zamiast klasycznego systemu rozwoju postaci opartego na zwiększaniu poszczególnych statystyk bohatera oferuje możliwość zdobywania, a następnie ulepszania różnego rodzaju pancerzy. To właśnie dzięki nim zadajemy takie, a nie inne obrażenia, szybciej regenerują nam się umiejętności czy też mamy określoną liczbę punktów obrony. To dość ciekawe rozwiązanie, które idealnie pasuje do całości, bowiem w przypadku tak dość skromnej produkcji nie ma miejsca właśnie na typowe pozyskiwanie punktów doświadczenia.

Podsumowanie
Atlas Fallen to dla mnie taka mała, wielka gra, która - kolokwialnie pisząc - po prostu siadła mi jak mało która w ostatnim czasie. Stosunkowo niski budżet tytułu widać tu na każdym kroku, bo nie mamy dużego świata, zaawansowanego systemu rozwoju postaci, a i same lokacje nie należą również do największych, lecz wszystkie pomysły Deck13 Interactive czy to związane w eksploracją, czy też systemem walki sprawiają, że od recenzowanej produkcji ciężko się oderwać. Na tyle, że po ujrzeniu napisów końcowych i wykonaniu wszystkich zadań pobocznych, które udało mi się znaleźć, wciąż mam ochotę na więcej. To co, czekamy na Atlas Fallen 2?
https://www.hejto.pl/wpis/artykul-recenzja-nowej-gry-tworcow-the-surge-i-lords-of-the-fallen-jesli-spodzie
Tagi:
#recenzja
#Recenzjagry
#FocusHomeInteractive
#Deck13
#atlasfallen
hellgihad

@andi-solihin Spoko, ale dałbyś jakiegoś screenshota, albo link do gameplaya, bo przyznam że nie słyszałem o tej grze wcześniej a brzmi ciekawie.

Quassar

@hellgihad ale gra ma dopiero wyjść w październiku 13 to jak ci ma dać własnego gameplaya xD

Oczk

@hellgihad @Quassar to jest indonezyjski bot któremu nie wychodzi podmienianie linków w dodanym wpisie Nie oczekujcie od niego odpowiedzi

Zaloguj się aby komentować

Budżet nowej gry Rockstar Games to podobno 2 mld dolarów. Oczekujemy więc, że starczy pieniędzy na wiele naszych życzeń.

Rockstar Games przyzwyczaił nas do tego, że w każdej kolejnej grze znacząco podnosi poprzeczkę. Na rynku nikt nie ma tyle kapitału, technologii, talentu i szalonych pomysłów. W efekcie GTA zawsze przełamuje bariery, robi rzeczy innowacyjne i wyznacza nowe trendy. Po kolejnej odsłonie spodziewam się tego samego. Co to jednak konkretnie oznacza?
Jako wielki fan serii GTA zastanowiłem się co tym razem może nam zaoferować Rockstar Games. Część pomysłów nie brzmi może ekscytująco, ale wcale nie są to pewne rzeczy. Inne z kolei to sporej wielkości innowacje. Liczę, że znany deweloper spełni te oczekiwania. Nie ukrywam jednak, że chciałbym też kilka rzeczy, których w ogóle się nie spodziewamy.
A Wy, czego oczekujecie po GTA VI?
Kilku głównych bohaterów
Zaczynamy spokojnie, od rozwiązania które pojawiło się już w GTA V. Tam trzech głównych bohaterów sprawdziło się fantastycznie, dodając do gry sporo różnorodności. Chciałbym, aby w kolejnej grze Rockstar Games poszedł sprawdzoną drogą i zaoferował podobne rozwiązanie. Nie mam jednak żadnych konkretnych oczekiwań. Może być ich trójka, a może dwójka czy nawet czwórka. Wszystko zależy od tego co deweloper zaoferuje w kwestii historii. Wiele więc zależy od decyzji scenarzystów, bo to fabuła narzuca jaka liczba bohaterów będzie optymalna. Ważne tylko, aby nie cofnąć się do czasów jednego protagonisty.
Protagonistka
Jak już jesteśmy przy postaciach płynnie przejdziemy do kolejnego punktu, a więc płci. Do tej pory w GTA zawsze graliśmy mężczyzną. Zdarzało się, co było w swoim czasie bardzo progresywnym rozwiązaniem, że kierowaliśmy bohaterem czarnoskórym. Rockstar Games lubi więc przełamywać bariery. Oczywiście mieliśmy już wiele bohaterek w innych grach, ale w temacie gangsterskim ciągle mamy posuchę. W przypadku GTA VI wprowadzenie kobiety da sporo dodatkowych możliwości i urozmaici rozgrywkę. W sytuacji, w której sterujemy kilkoma bohaterami, nikt nie powinien obrazić się na takie rozwiązanie.

No dobra, ktoś na pewno się oburzy, ale to akurat Rockstar Games w ogóle nie przeszkadza.
Rozbudowane napady
Kontynuujemy temat rozwijania pomysłów z GTA V. Tam ważną rolę odgrywały napady, których było kilka. Chciałbym, aby w GTA VI były one jeszcze istotniejsze. W takich misjach zawsze jest dużo akcji, emocji i łatwych do zapamiętania sytuacji. Mam więc wielką nadzieję na to, że Rockstar Games mocno rozwinie ten temat i sprawi, że kilka misji nie tylko na długo zapadnie w naszej pamięci, ale i stanie się prawdziwymi klasykami. Zresztą w tym temacie już Red Dead Redemption 2 było bardzo mocne, a więc deweloper na pewno dobrze wie jak ma to zrobić.

https://www.hejto.pl/wpis/budzet-nowej-gry-rockstar-games-to-podobno-2-mld-dolarow-oczekujemy-wiec-ze-star

#HOT
#Felieton
#RockstarGames
#GTAVI
#TOPRankingi
Magnetar_Mike

@andi-solihin więcej realizmu w zderzeniach samochodowych.

dolitd

W jaki sposób wprowadzenie kobiety urozmaici rozgrywkę? Chcesz się dupczyć z facetami?

Odczuwam_Dysonans

@andi-solihin myślę że dwie dobrze napisane postacie będą spoko - umówmy się, poza memicznym monologiem Lamara, murzyna z piątki nikt już nie pamięta. Trevora i Michaela tak. Może to być koniec końców facet i babka, nie widzę przeszkód.

Co do napadów - nie ma co się oszukiwać, GTA 6 będzie produktem przewidzianym na lata do rozgrywki on-line, gdyby nie sukces piątki w tej materii, to i budżet nie byłby tak wysoki, więc napady będą i będą rozbudowane. Nie mówię że Rockstar pozwoli sobie na zmarginalizowanie single playera, bo pewnie będzie ciekawy, mam tylko nadzieję że nie będzie tak jak w piątce - tam owszem, historia mi się podobała, ale po zakończeniu miałem takie wrażenie że powinienem być w 2/3 gry. Tymczasem nagle się kończy i nie mam nic do roboty. O jakość się nie martwię. Jednak trzeba pamiętać że większość budżetu produkcyjnego będzie przeznaczona na moduł on-line. Co nie musi być niczym jednoznacznie złym, ten teraźniejszy jest dosyć ułomny, a i tak graczy nie brakuje. Jeśli nie odbije się to na jakości singla to spox.


Co chciałbym zobaczyć to na pewno grafikę na poziomie Unreal Engine 5 - najchętniej jakiś nowy RAGE. Miła byłaby właśnie długa, rozbudowana kampania, chętnie zobaczyłbym więcej detali w symulacji miasta a'la GTA 4, no i fajnie jakby model jazdy zbaczał trochę w tą realistyczną stronę co czwórka.

Do tego jakiś fajny setting, bo to się zawsze udawało Rockstarowi wykreować, chociaż piątka była taka trochę nijaka pod tym względem.

Pożyjemy zobaczymy, na pewno nie będzie to zła gra. Pytanie jakim będzie GTA.

Zaloguj się aby komentować