#rozmowa

0
33

Odczuwacie jakiś nieracjonalny strach przed czymś? Nie chodzi mi jednak o fobie typu arachnofobia czy klaustrofobia, ale coś takiego jak w moim przypadku:


Nie wierzę w duchy, upiory, kontakt z duszami zmarłych itp., ale jednak nie bawiłbym się tabliczką Ouija i nie poszedł na seans spirytystyczny nawet za darmo. A to ze względu na sytuację, w której kiedyś znalazła się moja mama.


Zawsze była racjonalną osobą, bez ani krzty wiary w zabobony. Ale kiedyś, gdy bawiła się (powtarzam: BAWIŁA) z koleżanką ze studiów w seans spirytystyczny, doświadczyła zjawiska, którego nie potrafi do dziś racjonalnie wyjaśnić - talerzyk używany do kontaktu z duszami zmarłych zaczął sam się poruszać. Mama i koleżanka nie dotykały talerzyka ani stolika, a on i tak się ruszał. Jest to jedyny przykład, kiedy moja mama mówi o tego typu rzeczach z autentycznym strachem w oczach i głosie.


Podejrzewam, że da się to wszystko wyjaśnić racjonalnie, ale boję się, że mogę się w tę pseudoezoterykę wkręcić właśnie przez ową specyficzną atmosferę tajemniczości. Że nawet jeśli zdaję sobie sprawę, że to bzdury, to mój umysł będzie podświadomie doszukiwał się czegoś więcej i stanie się podatny na fałszywe interpretacje niektórych dźwięków czy obrazów. Wydaje mi się, że tak właśnie mogło być z moją mamą i jej koleżanką. I dlatego sam zamierzam trzymać się od tych rzeczy z daleka.

Zaloguj się aby komentować

Czy spotkał Was kiedyś tzw. "efekt Mandeli"? Chodzi o sytuację, że przez wiele lat o czymś byliście bardzo mocno przekonani, jako o czymś zupełnie oczywistym i powszechnie znanym, a nagle okazało się, że jest zupełnie inaczej - tak jakbyście przenieśli się do alternatywnej rzeczywistości. O tym, skąd się wzięła nazwa "efekt Mandeli" i czym dokładnie jest, można przeczytać np. tutaj:

https://www.antyradio.pl/News/Efekt-Mandeli-to-nie-tylko-Monopoly-Man-z-monoklem.-Przedstawiamy-rozne-przyklady-tego-zjawiska-29232


Ja osobiście doświadczyłem chyba najbardziej klasycznego przypadku i to dwukrotnie. Otóż wydawało mi się, że osoba, co do której byłem w 100% przekonany, że już zmarła, tak naprawdę żyła dłużej. Pierwszy raz dotyczyło to byłego premiera Jana Olszewskiego. Byłem zaskoczony wiadomościami o jego śmierci w 2019 r., bo myślałem, że nie żył już od co najmniej kilku lat.


Druga taka sytuacja dotyczyła bliskiej znajomej mojej mamy, którą często odwiedzałem za dzieciaka. Dawno u niej nie byłem i nabrałem przekonania, że nie żyje. Pewnie dlatego, że już wiele lat temu była mocno schorowana, a mama od dłuższego czasu wspominała tylko, że spotkała jej męża, o niej samej nic nie wpominając (a przecież się przyjaźniły). I dopiero w zeszłym roku zostaliśmy do nich zaproszeni, kiedy akurat byłem u rodziców i przyjaciółka mojej mamy "zmartwychwstała". Nawet nie zmieniła się za bardzo z wyglądu, tylko ze względu na chorobę przestała wychodzić z domu (ale pod względem umysłowym była zupełnie sprawna). Dopiero w tym roku zmarła naprawdę.


Możliwe, że tej drugiej sytuacji nie można nazwać efektem Mandeli, bo była oparta raczej na moich domysłach. Ale ta pierwsza (z premierem Olszewskim) to już klasyk w tej kategorii, bo byłem PRZEKONANY, że czytałem o jego wcześniejszej śmierci w gazetach i słyszałem w telewizji.


Spotkaliście się kiedyś z czymś takim? Niekoniecznie musi chodzić o daty śmierci znanych postaci. Może być to też np. inaczej zapamiętany tytuł filmu, wygląd logo jakiejś marki, położenie państw na mapie świata itp.

Zaloguj się aby komentować

"W najnowszej odsłonie „Skądinąd” gości dr Sebastian Duda, teolog i filozof, członek redakcji „Więzi” i zespołu „Laboratorium Więzi”, publicysta, autor książek „Reformacja. Rewolucja Lutra” oraz „Przesilona wątpliwość”.


A rozmawiamy o tym, jakie są granice reform w Kościele.


Rozmawiamy także o tym, czy – i w jaki sposób – może się zmienić stosunek Kościoła do osób homoseksualnych. Na ile wmontowane w doktrynę katolicką „bezpieczniki” – na przykład pogląd, że poprzez sobory działa Duch Święty, a zatem, że to nie ludzie lecz Bóg kształtuje katolickie nauczanie –  dają się teoretycznie obejść, kiedy zachodzi taka polityczna czy społeczna konieczność. Rozmawiamy także o historycznej zmienności nauczania, które samo siebie stara się przedstawiać jako wieczne i niezmienne."


YouTube - https://youtu.be/002jqF2G1MY

Google Podcast - https://podcasts.google.com/feed/aHR0cHM6Ly9mZWVkLnBvZGJlYW4uY29tL3NrYWRpbmFkL2ZlZWQueG1s/episode/c2thZGluYWQucG9kYmVhbi5jb20vZGY5ZTI1NzYtNGZkZC0zODkyLWFjYTgtMWMzOTVjMWQ2NzZj?ep=14

Nan

@arcy mnie najbardziej uderza wybiórczość kościoła w stylu - uznajemy za słuszne to co nam pasuje, a to co nam nie pasuje zakopujemy pod dywan - w końcu większość wiernych i tak nie zagląda do Biblii i się nie zorientuje, że jedno przykazanie jakby ...jest, ale go nie ma.

arcy

@Nan I to jest cecha instytucjonalna Kościoła tzn. Kościół tak działał od zawsze, od samych początków, od tworzenia podwalin tej instytucji. Następstwem wybiórczości, o której piszesz jest też hipokryzja zwłaszcza wśród hierarchów Kościoła, która to też trwa od jego początków.

Moim zdaniem Kościół to naprawdę zła instytucja i choć pracują w niej także dobrzy ludzie, którzy dobro starają się tworzyć to jako organizacja, moralny wyznacznik którym chcą być są naprawdę źli.

Dlatego choć sam dopuszczam istnienie istoty wyższej (Boga czy jak kto chce go nazwac) to z Kościołem nie chcę mieć nic wspólnego.

Nan

@arcy na tej płaszczyźnie zgadzamy się całkowicie. Nic dodać nic ująć.

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia