@Kulturozofiapl w moim klubie, chociażby. Przecież już Ci przedstawiłem kryteria. Nie jesteś w niczym dobry, ani w stójce, ani parterze - a Ty bronisz tego, bo Cię ego kłuje jak cholera. Jeśli coś jest od wszystkiego, to od niczego.
Moje kryterium oceny jest takie, że te wszystkie systemy walki są jak szwajcarski scyzoryk. Fajnie, że go masz i masz w nim masę narzędzi, ale ani nie przetniesz czegoś jak porządny nóż, nie wkręcisz jak śrubokręt itp. Masz mikre pojęcie w każdej dziedzinie, ale w niczym szczególnym. Specjalizacja - zapewne mówi Ci to coś.
Nawet najlepszy trener nie przeskoczy założenia tych systemów. Chcesz w najkrótszym czasie, na skróty, nauczyć wszystkiego daną osobę. Uniwersalny żołnierz, Rambo - nazywaj to jak chce. Obsłuży każdą broń, opatrzy pół plutonu, a potem zapierdoli czołg przeciwnika i sam zrobi kontruderzenie na skrzydło przeciwnika. Takie są założenia tych fancy, nastawionych na zysk, systemów walki. Nadal rozbija się to o temat specjalizacji. Kraver czy gość od MMA nie jest ukierunkowany w niczym, nie poświęca uwagi na dane zagadnienie. To nie kwestia trenera, tylko systemowa leżąca u podstaw danego systemu/sportu/sztuki walki.
Tylko, że zawodnik kick-boxingu czy K1 jest nadal lepszym pięściarzem niż zawodnika MMA. Ich sport walki jest ułożony pod kopnięcia i uderzenia. Podobnie jak muay thai. I na tym systemowo się skupia. Nie dorzuca masy elementów, przerzucając uwagę z jednego elementu na drugi.
Myślę, że jeśli ma braki w którymś z elementów triathlonu to idzie do eksperta z tej dziedziny tu. w pływaniu pójdzie do pływaka, w bieganiu do biegacza etc.
Tylko masz założenie, że jeśli dojdzie do walki zapaśnika i zawodnika MMA, to każdy z nich będzie przestrzegał reguł. Oczywiste jest, że zapaśnik będzie od pierwszych chwil chciał w niego wjechać, co będzie automatyczną "śmiercią" dla mma. Zakładając, że mają taki sam staż treningowy, jeśli wejdą w parter - sam wiesz jaki będzie wynik. I fakt, w stójce zawodnik mma może z łatwością obić mu ryja, dopóki będzie go trzymał na dystans.
Karate ma w diabła odmian, w tym full contact.
Dla dziecka poleciłbym właśnie BJJ, bo nie ma drugiego takiego sportu walki, który uczy przegrywać, układa w głowie i niszczy ego. Wszystkie sporty jak np. kick-boxing, są nastawione na ciągłą rywalizację, dają mentalność "muszę być ciągle najlepszy" co kończy się kiepskim przyjmowaniem porażki. W BJJ dostajesz na początku. I to taki sport, który jak żaden inny ujawnia braki w czterech taktycznych cnotach męskości: sile, odwadze, mistrzostwie i honorze. Jeśli któregoś brakuje lub są braki, wyjdą na macie.
Cóż, myślę, że systemowa różnica.
Masz dwie jednostki treningowe, gdzie całkowicie poświęcasz stójce i potem masz grubą kreskę oddzielającą ją od dwóch jednostek solidnego parteru. I tak w kółko. Proporcje możesz mieszać.
To nie kwestia osobista, a systemowa.
W kravce czy mma nie robisz techniki w pełnym zakresie i sile. Nie chodzi o poprawność.
Systemowo je markujesz, zaznaczasz i nie używasz siły, bo taki jest przykaz. Przez to, moim zdaniem, nie masz wyczucia tego, co możesz zrobić. Co technika robi, jak się zachowuje ciało Twoje i przeciwnika. Zamarkujesz dwa proste i podcięcie. Fajnie, ale nie zrobiłeś tego w pełnym zakresie.