Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

🎁 4. edycja #rozdajo na #ksiazki pod patronatem #kzp! 📘

Weź udział

Drodzy mili,

Uznaniem waszym wygrałem.

Przedstawiam grzecznie dzisiejsze zadanie.

A zatem:


Temat: złamany ząb

Rymy: getry - metry - masz - twarz


Zasady:

  • Masz podany temat i rymy

  • Ogarniasz wierszyk w tej tematyce i z podanymi rymami.

  • Oczywiście rymy mają być użyte z zachowaniem podanej kolejnosci

  • Szerzysz radość z tworzenia

  • Et voilà


#naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem Nie zapomnij o społeczności bo ta zapomni o Tobie.

splash545

Poprawiałem w biegu getry

Już do mety tylko metry

A tu korzeń, no i masz

Ząb złamany, spuchła twarz

fonfi

Złamany ząb


Rowerem miał jechać, wciągał już getry,

Już miał przed oczami te kilometry,

W nogawkę zaplątał się jednak Tomasz,

I teraz choć z wąsem - bezzębną ma twarz.

PaczamTylko

Oto kamień zawinięty w getry

taka broń ma zasięgu ze dwa metry

chyba że się zakręci za bardzo, o masz!

obkręciła się wokół głowy i przywaliła w twarz!

Zaloguj się aby komentować

Jutro idę na badania lotniczo-lekarskie, więc postanowiłem trochę napisać o tym co mi jutro sprawdzą, jak to zrobią, ile skasują, jak bardzo dobrym zdrowiem muszę się wykazać oraz kiedy muszę tam wrócić.


Na #drogadokokpitu opowiadam o swojej (nadal trwającej) historii zostawania pilotem samolotu pasażerskiego. Znajdziecie tutaj mieszankę typowego bloga, ciekawostek o #lotnictwo i #samoloty oraz praktycznych informacji dla osób, które również chciałyby podjąć takie wyzwanie, np. ile to wszystko mnie kosztuje, a także ile trwa.


Pamiętam swoją pierwszą wizytę w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej na warszawskim Żoliborzu...


... ale ta historia zaczyna się wcześniej.


Kiedy jeszcze chodziłem do gimnazjum, to był tam taki Paweł. Nie ma on znaczenia dla tej historii. Znaczenie ma to, że planowałem wówczas ubiegać się o przyjęcie do liceum działającego przy Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Był to taki okres, w którym przeplatałem szkolne starania o średnią, czytanie o Dęblinie, zabawę symulatorami lotniczymi z dowiadywaniem się jak najwięcej informacji, które mogą mi się przydać. Wśród faktów, które chciałem ustalić były między innymi te dotyczące wymaganego stanu zdrowia. Słyszałem, że ten powinien być w zasadzie wzorowy, a kandydaci odpadają z powodu najmniejszych uchybień. Dowiedziałem się m.in., że istnieje maksymalna długość "pleców", gdyż warunkuje to ogólną zdolność do utrzymania krwi w górnej części ciała podczas większych przeciążeń. Aby rozwiać swoje wątpliwości zrobiłem przebieżkę po lekarzach, którzy unisono orzekli, że w zasadzie to nic mi nie jest... ale nie są w stanie powiedzieć czy przejdę badania w Dęblinie. Nikt też nie zmierzył mi tych pleców. Żaden z nich nie zajmował się bowiem medycyną lotniczą, a ja nawet nie wiedziałem wówczas o istnieniu tzw. lekarzy-orzeczników. Nie martwiło mnie to, jako że takie najbardziej podstawowe obawy miałem wówczas uspokojone. Ostatecznie nie złożyłem papierów do Dęblina ani na etapie szkoły średniej, ani studiów wyższych. Bynajmniej nie z powodu tego, że nie miałem odpowiednich "pleców" (których to nie miała stara wspomnianego Pawła, jak to się wtedy żartowało). Dlaczego? Nie wiem nawet. Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wiem jednak, że badania do klasy Z1A (najwyższa wojskowa) są bardziej restrykcyjne od badania na klasę 1 (najwyższa cywilna).


Wracając do mojej pierwszej wizyty w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej na warszawskim Żoliborzu.

Była to jesień roku 2017. Zbliżał się początek szkolenia teoretycznego do licencji PPL (licencja pilota turystycznego). Aby takową otrzymać, należy wykazać się zdrowiem umożliwiającym wystawienie orzeczenia lotniczo-lekarskiego klasy 2 (spośród 3.). Ubiegałem się jednak o zaświadczenia klasy 1, którego wymaga się od pilotów zawodowych. Powodem było to, że chciałem od razu sprawdzić, czy ja w ogóle jestem w stanie zostać pilotem zawodowym, zanim jeszcze zacznę wydawać ciężkie pieniądze. Uważam, że jest to podejście warte polecenia.


Takie badania dzielą się na trzy rodzaje - badania wstępne, takie celem przedłużenia, jak i wznowienia orzeczenia. Zasadniczo to najbardziej wymagające (i najdroższe) są te wstępne. Obejmują też najwięcej badań.


Pamiętam jak stawiłem się w WIMLu około 7 rano. Wówczas założono mi teczkę, wręczono "checklistę" badań, które mam wykonać i skasowano mnie na bodaj około 1000 nowych, polskich złotych. Obecnie (grudzień 2025) taka przyjemność kosztuje 2100 zł. Badania okresowe kosztują za to 900 zł i o taką sumę będę jutro lżejszy.


Miła pani poinformowała mnie, że świetnie trafiłem, albowiem tego dnia, grupowo badania załatwiają podchorąży z Dęblina, a jako że jest to ośrodek wojskowy - mają oni pierwszeństwo przed cywilami. Na korytarzu było nas ponad 30 osób, a ja dzierżyłem najniższy priorytet. To znaczy ja i pewna dziewczyna, której tożsamości, ni wyglądu nie pamiętam. Wiem, że poznaliśmy się przed badaniem morfologii krwi i jakoś się już potem przecinaliśmy tego dnia w różnych kolejkach. Jako cywilcioty mieliśmy każdorazowo dużo czasu na rozmowę.


No właśnie, morfologia i mocz to pierwsze badanie. Nie potrafię szczegółowo opowiedzieć co tam jest oznaczane. Od któregoś roku podobno m.in. narkotyki, ale nie jestem pewien. W 2017 roku gabinet zabiegowy mieścił się jeszcze w innym pomieszczeniu, gdzie wisiał taki naprawdę chamski plakat gołej baby. Sądząc po stylistyce tej pani, to pochodził jeszcze z przełomu lat 80. i 90. Pytałem pielęgniarkę czy to na pewno nie jest warsztat samochodowy Cytryn & Gumiak. Wyjaśniła mi, że podobno ma to podnosić ciśnienie pilotów i zapobiegać omdleniom. Mówię zupełnie szczerze - tak naprawdę było. Obecny gabinet urządził ktoś, komu omdlenia są obojętne, albowiem gołej baby brak.


Które z badań jest następne? A to już w zasadzie zależy od pacjenta. Po kompleksie szpitalnym można się dość swobodnie poruszać (czasem zbyt swobodnie, o czym będzie dalej) i samemu sobie zdecydować o kolejności. Ma to pewien sens - kolejki rozkładają się w miarę równomiernie.


Okulista przy badaniu wstępnym sprawdza widzenie barw i trójwymiaru za pomocą dość typowych metod (książeczka z cyframi etc.). Przy badaniach okresowych nie ma takiej potrzeby. Sprawdzana jest ostrość widzenia bez oraz z korekcją wzroku. Okulista zagląda także do dna oka oraz robi komputerowe badanie wzroku. W jego ramach sprawdzane są wartości ciśnienia w obu gałkach ocznych, które zawsze wychodzą mi za wysokie. Z tego względu musiałem mieć kiedyś dodatkowo wykonaną tomografię nerwu wzrokowego. Zrobiłem ją prywatnie i doniosłem wyniki. Mam bodaj dość grubą rogówkę i komputer daje takie wyniki, ale okulista - nomen omen - nie widzi problemu.


Laryngolog sprawdza przegrodę nosową (nie musi być idealnie prosta, ale trzeba swobodnie oddychać). Zagląda też do gardła i do uszu. Na koniec badania każe stanąć przy drzwiach i szepcze jakieś słowa, które trzeba powtórzyć. Ostatnie z tych badań - trochę chałupnicze - wydaje się być mało potrzebne, albowiem wcześniej trzeba zrobić audiogram, gdzie sprawdza się progi słyszalności różnych częstotliwości. To badanie przechodzę zawsze z idealnymi wynikami, tj. mój słuch - w odróżnieniu od wzroku - dalece przekracza średnią populacyjną. W czasie tych badań sprawdza się także grubość i reaktywność(?) błony bębenkowej i czasem także prawidłowość działania błędnika.


Każdorazowo należy przejść EKG, które potem opisuje kardiolog. Mierzy on także ciśnienie i tętno. Należy przejść się także do chirurga, który sprawdza postawę, pyta o operacje, ewentualne blizny itd.


W czasie oczekiwania w kolejkach należy wypełnić dwie ankiety. Pierwsza dotyczy ogólnego stanu zdrowia, a druga stanu psychicznego. Pytają o przebyte choroby, obciążenia rodzinne, narażenia na choroby zakaźne, nastrój, poziom stresu itd.


W pewnym momencie należy udać się do pracowni RTG i wykonać zdjęcie klatki piersiowej. Problem w tym, że pracownia znajduje się w innym budynku niż pozostałe gabinety, a dotarcie tam korytarzami jest dość skomplikowane. Teoretycznie można iść jak człowiek zewnętrzem, niemniej dwa razy wybrałem inaczej i skończyłem średnio. Raz zawędrowałem w takie miejsca tego szpitala, że napotkani po drodze ludzie mówili już w innym języku, a ja czekałem tylko aż wyskoczy jakiś strażnik graniczny i zarzuci mi nieuprawnione przekroczenie granicy państwowej. Za drugim razem - w szczycie pandemii - przypadkowo wszedłem do miejsca oznaczonego jako "STREFA BRUDNA - ZAGROŻENIE EPIDEMIOLOGICZNE". To było jeszcze na długo przed Omicronem - wtedy panowała psychoza, a ja czekałem tylko aż wyskoczy jakiś człowiek w pełnym kombinezonie i skończy się to dla mnie dwoma tygodniami kwarantanny. No naprawdę nawigowanie po podziemnych korytarzach WIML wymaga zdanego egzaminu z General Navigation.


"DMUUUCHAJ!!!" krzyczała pani, u której miałem spirometrię. "TERAZ!!! DO KOŃCA!!!". Naprawdę wkładała całą siebie w ten zawód. I tutaj - będąc już na samym końcu badań - dostałem ryzyko negatywa. Pani bowiem spojrzała na wynik mojej spirometrii i oświadczyła, że ona tego nie widzi żebym dostał 1 klasę. Pytałem czy to już przesądzone, na co odparła, że raczej tak. Nie poczułem wtedy chyba nic szczególnego. Wydaje mi się, że byłem w fazie zaprzeczenia i po prostu nie dopuściłem do siebie takiej infromacji. Przy wyjściu z gabinetu napotkałem tamtą - także niskopriorytetową - koleżankę. Przekazałem jej informację o tym, że nie dostanę 1 klasy zdrowia, na co ona odparła, że również się tego nie spodziewa z uwagi na spirometrię. Udaliśmy się razem do lekarza orzecznika, który podsumowuje dzień badań wydając lub odmawiając wydania orzeczenia. Okazało się, że oboje otrzymaliśmy 1 klasę, a pan orzecznik powiedział, że pani od spirometrii często straszy kandydatów w ten sposób, ale on nie rozumie dlaczego. W każdym razie pani i tak już jest na emeryturze.


Orzeczenie wydaje się w kilku kopiach. Jest to kartka formatu A4 z pieczątką i informacją ile badania będą ważne. 1 klasa wydawana jest na rok, a w przypadku osób po 40. r. ż. na pół roku. Klasa 2 na 5 lat. Jest jeszcze klasa 3, ale dotyczy ona innego personelu - zasadniczo kontrolerów ruchu lotniczego. Za moich czasów latanie szybowcem wymagało tylko świadectwa kwalifikacji, które dość łatwo otrzymać, tj. wymogi są podobne jak do prawa jazdy.


Co jest dyskwalifikujące? Nie jestem lekarzem, więc proszę się tutaj jakoś szczególnie nie sugerować. Szczególnie, że niektóre choroby mogą być przeszkodą, ale nie muszą. Zależy np. od jej postaci, przebiegu. Np. przebyty epizod padaczkowy w dzieciństwie może nie być problemem. Jeśli chodzi o wszystkie klasy, to zasadniczo różne odmiany daltonizmu mogą stanowić przeszkodę. Podobnie niektóre choroby oczu, jak stożek rogówki. Często cukrzyca wymaga zaopiekowania i braku ryzyka nagłej utraty przytomności. Należy mieć także ogólnie dobry stan krążenia, co może rodzić problemy u starszych osób. Znam byłego pilota 737, który stracił badania lotniczo-lekarskie z uwagi na przebyty przeszczep serca. Wierzę jednak, że kiedyś pozwolą mu wrócić, szczególnie że to naprawdę fantastyczny człowiek. Bezwzględnie dyskwalifikuje schizofrenia, nawet leczona i bez remisji. Największym zmartwieniem - szczególnie w dzisiejszych czasach - bywa kwestia ostrości widzenia. Wzroku nie trzeba mieć idealnego, a nawet bardzo dobrego. Ja mam taki średni. Cierpię na krótkowzroczność i astygmatyzm. Jednakowoż dzięki korekcji widzę na tyle dobrze, że okulista nie dostrzega - hehe - ryzyka, że kiedyś z tego powodu nie będę mógł latać zawodowo. To ważne, albowiem pilotem samolotu komunikacyjnego można być nawet do 65. r. ż., a są pomysły żeby podwyższyć ten wiek do 70 r. ż.


Tak, że życzcie mi powodzenia żebym nie zaspał i aby wszystko było dobrze. No i żeby podchorąży z Dęblina nie przyjechali.

onpanopticon

@PositiveRate Kurczę. Poczułem się jak 20 lat temu, gdzie człowiek miał pozapisywane różne ciekawe blogi, gdzie ludzie pisali o swoich pasjach. Też była taka staranność, ciekawe prowadzenie, że się siadało i czytało. Gdzie po pierwszym akapicie jest się już w historii całym sobą i nikną przeszkadzacze. To, czego teraz szukać ze świecą.


Zarąbiście się czyta twoje wpisy Bo mięso mięsem, lotnictwo zawsze jest ciekawe. Ale jeszcze jak podane, mniam.

PositiveRate

@onpanopticon bardzo się cieszę i dziękuję

Zaloguj się aby komentować

FriendGatherArena

@ErwinoRommelo sam jestes ustawiony!

TyGrySSek

@ErwinoRommelo oczywiscie inaczej ja bym wygrał

Zaloguj się aby komentować

ciszej

@TyGrySSek raz na wozie raz pod wozem!

Taxidriver

@ciszej Kaczki! Uuu-uuu

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@kubex_to_ja a bo byś se wyrwał jak człowiek tą ósemkę, to leczyć Ci się zachciało.

kubex_to_ja

@cebulaZrosolu ja bym to wyrwał w chuja, ale dentysta był innego zdania i teraz będzie robił drugi raz, kurwa jak nasi budowlańcy drogowi xD nie chodzi o to by zrobić tylko, żeby robić

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Dobra, będę trochę bardziej składnie to relacjonował i nie będę tagował #plywanie #naukaplywania żeby nie spamować (to ostatni raz). Jak ktoś ma ochotę czytać te smęty to będę wrzucał pod #plywajzsheppardem


2 kolejne wyjścia za mną, jedno sam, drugie z trenerką. Miałem zastępstwo z inną Julką. Chyba ta pierwsza nie bardzo powiedziała jej na jakim jestem poziomie bo najpierw mówiła żebym poszedł na 2m tor a jak jej powiedziałem, że jestem na etapie przezwyciężenia strachu przed deszczownicą w łazience to kazała mi się rozgrzać "przepłynąć jedną długość na plecach i brzuchu" co też musiałem jej szybko wyperswadować, że ja nie jestem w stanie się na powierzchni utrzymać a co dopiero płynąć No ale dobra:


Wziąłem tym razem deskę zamiast makaronu. To co mi wychodzi jako tako, to leżenie plecami na wodzie z deską. Nie tonę i potrafię sobie tak leżeć co jest dla mnie sporym sukcesem.


Problem mam natomiast z pracą nóg. Totalnie nie potrafię nimi machać tak, żeby pływać. Dziś z trenerką założyłe, płetwy i płynąłem do przodu ale niestety nie bardzo skumałem co robię nie tak bo potem bez znowu stałem w miejscu. Czasami też potrafiłem się kręcić w kółko.


Zdecydowanie najbardziej przeraża mnie pływanie na brzuchu, ponieważ od razu idę na dno z makaronem i deską. Boję się, że nie będę mógł zaczerpnąć powietrza. Mam wrażenie że to przez niski body fat. Widzę jak ludziom łatwo idzie leżenie na brzuchu ale zwykle to osoby z dużą ilością tkanki tłuszczowej. Trenerka mówi, że jestem bardzo ale to bardzo spięty. Zgadzam się, ciężko mi się wyluzować skoro myślę tylko jak się wodą nie zachłynsnąć. Ciężko mi się skupić na dwóch rzeczach na raz jak oddychanie i machanie nogami. Albo macham nogami a oddech mi się miesza, wydech ustami, wdech nosem albo skupiam się na oddychaniu i nogami macham byle jak. Nie wiem za bardzo jak pozbyć się strachu przed wodą, trochę mam wrażenie że Julka instruktorka założyła że skoro stary ze mnie chłop to można pominąć etap oswajania się z wodą...


No nic, zobaczymy jak pójdzie. Twierdziła, że jako takie płynięcie to nawet pół roku. NIe wiem czy to faktycznie tak czy chciała mnie pocieszyć

TenTypTakMa

@Sheppard30 Najłatwiej ci będzie pływać na plecach bo możesz swobodnie oddychać i jako tako płynąć machając na początku obiema rękami.


Btw dopóki masz powietrze w płucach to bedziesz się unosił na wodzie, a nawet jeśli je wypuścisz to dopiero po 1-2 sek zaczynasz się zanurzać.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

AdelbertVonBimberstein

@zed123 ale to już było nie raz grane xd

Zaloguj się aby komentować

A_a

@zed123 why not both?

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

119 881 178 - 300 = 119 880 878


Wjeżdża z płatkami miodowymi mlekiem i kajmakiem z solą. Ale dla równowagi popchne to pasztetem z krolika.

#pletwalztwarogu

Zaloguj się aby komentować

#strangerthings #seriale

S4E4 Dear Billy

Na lotnisku, przed hangarem Fish'n'Fly stoi An-2 Antek, o nr CCCP-42641 w ramach #ciekawostki ten samolot został zbudowany w PZL Mielec

#samoloty

Zaloguj się aby komentować

Miał być spokojny dzień, a wyszło szaleństwo- wszystko mi się zdezorganizowało.

XD


#galaretkanomore


  • Zjedzone: 5 200 kcal

  • Spalone: 4 800 kcal

  • Kroki: 33 000

  • Spacer: 6 km

  • Bieg: 16.5 km

#chlopskadyscyplina

#dobrenawyki


Jutro siłownia tak fest znowu i chciałem po południu iść na basen, nawet kąpielówki sobie kupiłem (bo stare z czasów jak byłem spaslakiem ) i okulary nowe, fajne Speedo.


Zobaczymy jak tam z moim pływaniem, czy może na triathlon się nadaję.


Dzieci ozdobiły choinkę, w ogóle się im nie wcinałem, całkiem ładnie.

#adelbertthemighty

112b8c0a-4a2e-4986-95b9-d215978387c8

Zaloguj się aby komentować

5214 + 28 = 5242


Ciężki dzień w pracy, popołudniowa drzemka i perspektywa 2 dni na regenerację, sprawiły że dzisiaj pokręciłem nieco mocniej. Po raz kolejny potwierdziła się teza, że brak formy najmocniej się odczuwa na podjazdach, 5% mnie mocno męczyło xD

#stacjonarnyrownik

72a03a16-4faf-4351-9bd9-114a0ba400ae
onpanopticon

@Furto brak formy, brak paliwa i przetrenowanie. O tym podjazdy mówią w sumie już na ich starcie nie oszukasz

Zaloguj się aby komentować