Znów pozwolę sobie zlekceważyć tradycję (Tradycjo! – nie mścij się na mnie, bądź wyrozumiała!) i zacząć czymś innym niż kolejną osłoną Cyklu Grudziądzkiego. A pozwolę sobie na to z tego powodu, że niezwykle wyrafinowana gra słów związana z tytułem wiersza di proposta (łódka – wódka, chyba sami rozumiecie) nie pozwoliła mi się powstrzymać żeby nie napisać tego, co zamieszczam poniżej. Tym bardziej, że ta niezwykle wyrafinowana gra słów przypomniała mi o pięknej piosence, która to piosenka opowiada o tym, że kiedy mężczyzna wraca do domu pijany, to nigdy nie jest to jego wina. Proszę bardzo:
***
Wódka
Każdemu mężczyźnie się czasem zdarzy,
że go koledzy namówią do wódki,
a choć postronek żony jest krótki,
to chłop się przecież musi odważyć
żeby nie ciśli mu od pantoflarzy,
choć wie, że jutro poczuje skutki,
choć wolałby może gazetę i butki,
to z kolegami wieczorem barzy.
I niech tam sobie żona zabrania,
niech kary daje, odmawia dania,
potrzeby z wiekiem to i tak skromne.
I niech spać nawet nie chce koło mnie,
w postanowieniu wytrwam niezłomnie,
a w razie czego przyjmie mnie mama.
***
#nasonety
#zafirewallem

