Zapowiedź nałożenia 100‑proc. cła na filmy powstające poza granicami USA uderzyła w Hollywood już w chwili ogłoszenia. Akcje Netfliksa, Disneya, Warner Bros. Discovery i Paramountu spadły o ponad dwa procent, zanim częściowo odrobiły straty. Rynek zareagował nerwowo, bo choć prezydent nie zdradził technicznych szczegółów, sam pomysł podważa filar strategii dużych wytwórni: kręcenie za granicą, gdzie ulgi podatkowe i niższe koszty pracy obniżają budżet praktycznie każdej superprodukcji.


  • Propozycja 100-proc. cła na zagraniczne produkcje filmowe wywołała spadki na giełdzie

  • Nowy podatek może zniwelować korzyści z kręcenia filmów za granicą, podnosząc koszty produkcji

  • Wprowadzenie ceł grozi wojną handlową, która może uderzyć w przychody hollywoodzkich gigantów i serwisów streamingowych

  • Widzowie mogą odczuć skutki w postaci wyższych cen, mniejszej liczby premier i mniej różnorodnych produkcji


Hollywood korzysta z Londynu, Montrealu czy Auckland nie tylko dlatego, że tamtejsze hale zdjęciowe stoją na światowym poziomie. Państwowe i regionalne zachęty potrafią zwrócić do 30 proc. wydatków na ekipę, lokacje i efekty specjalne. W praktyce oznacza to dziesiątki milionów dolarów dla pojedynczego filmu.


Niepewność pogłębia fakt, że film nie jest towarem, który można zważyć na granicy. Administracja będzie musiała wymyślić, jak obliczyć wartość nieuchwytnego dobra intelektualnego i jaki próg "zagraniczności" zastosować przy koprodukcjach. Dla studiów oznacza to ryzyko biurokratycznego chaosu przy budżetowaniu, a dla inwestorów — widmo większej zmienności przy każdym nowym projekcie.


Potencjalne reperkusje są też międzynarodowe. Blockbustery zarabiają dziś większość przychodów poza USA. Jeśli Europa czy Chiny odpowiedzą cłami odwetowymi, studia mogą stracić miliardy dolarów wpływów z biletów i licencji. To uderzyłoby nie tylko w tradycyjne wytwórnie.


Serwisy streamingowe, które potrzebują stałego napływu globalnych hitów, stanęłyby przed wyborem: albo płacić wyższe stawki za materiał wyprodukowany w USA, albo ryzykować dodatkowe koszty taryfowe przy tytułach powstałych za granicą.


Oba scenariusze pogarszają marże i wywierają presję na podnoszenie abonamentów. Sugeruje to wahanie kursów giełdowych firm streamingowych.


Dla widzów skutki mogą się okazać szybko odczuwalne. Jeśli budżety wzrosną, kina przełożą to na ceny biletów, a platformy — na wyższe opłaty lub ograniczenie liczby premier. Mniejsza różnorodność lokacji i ekip może przełożyć się na uboższe wizualnie produkcje, a ewentualne wojny handlowe mogą z kolei zmniejszyć liczbę amerykańskich filmów dostępnych na rynkach zagranicznych i odwrotnie. W najlepszym razie konsument otrzyma więcej obrazów kręconych w USA, w najgorszym — zapłaci więcej za skromniejszą ofertę.


https://businessinsider.com.pl/biznes/horror-dla-hollywood-w-rezyserii-donalda-trumpa-prezydent-straszy-filmowcow-clami/nrvr4ch


#wiadomosciswiat #usa #filmy #newsydamwa <-- do czarnolistowania

Komentarze (5)

kubex_to_ja

@damw kolejny grejt sakces

Trismagist

Ja raczej myślę, że Trump ma kogoś kto genialnie zarabia na jego decyzjach wiedząc z lekkim wyprzedzeniem co się stanie za chwilę z akcjami.

MostlyRenegade

@damw Populacja pirackich streamingów zwiększa się.

Konto_serwisowe

Hollywood będzie jeszcze bardziej miałki niż do tej pory i będzie więcej green screenów. Nawet tam, gdzie nie będą technicznie potrzebne.

Zaloguj się aby komentować