Zachęcony propagandą jaka to komunikacja miejska jest super względem samochodu postanowiłem z niej skorzystać. Robię to rzadko, bo samochodem rozwożę całą rodzinę do pracy/szkoły/przedszkola, pod pracą mam darmowy parking i jak miałem lata temu cokolwiek załatwić w śródmieściu, to raczej jeździłem samochodem. Dziś wizyta po paszport spowodowała u mnie konieczność skorzystania z dobrodziejstw komunikacji miejskiej - cena biletu oraz podjazd kilkanaście minut jednym pojazdem w okolice biura paszportowego niemal wprost spod roboty przekonały mnie definitywnie zwłaszcza, że mimo płatnego parkingu nie ma w okolicy biura wolnych miejsc. Znaczy się same plusy. Wychodzę zatem z roboty i nagle zonk! Kiosk, w którym od czasu do czasu kupowałem różne rzeczy (w tym bilety jednorazowe) właśnie został zamknięty. Pytam w takiej budce obok, co to lokalsi chodzą na drożdżówki - "panie, teraz bilet się kupuje przez aplikację lub w pojeździe". No nic - biletu brak, ale zmierzam na przystanek, bo na rozkminy czasu nie ma, a wizyta w biurze paszportowym może przepaść i miesiąc czekania psu pod ogon... W okolicy przystanku kiosków oczywiście już nie ma (pozamykane, "do wynajęcia"). Kupię w pojeździe, w końcu mamy biletomaty i XXI w. Podjeżdża mój pojazd, wsiadam - jest biletomat. Jest kasownik i drugi kasownik na aplikację, której nie widziałem nigdy konieczności instalowania. Poza tym oczywiście trzeba się dodatkowo w niej zarejestrować, a dopiero potem podpiąć kartę by móc kupić bilet jednorazowy. Nierealne do wykonania jadąc już pojazdem chyba, że chcesz światu wszem i wobec podać wszelkie dane osobowe i nr karty wraz z kodem CIV. Idę zatem do biletomatu. A tu strzał w pysk - jedyna opcja to "wrzuć monetę"! Jak na złość ostatnią piątkę wydałem na chleb i zostały mi albo papierki, albo karta. No nic, wysiadam na następnym przystanku. Tam szczęśliwie był typowy biletomat, który kartą przyjął należność za kurs kolejnym pojazdem - szczęśliwie zdążyłem i profilaktycznie zaopatrzyłem się w bilet powrotny. Drugi strzał w pysk nastąpił, gdy w tym drugim pojeździe biletomat innego typu obsługiwał karty...
Nigdy się nie spodziewałem, że czując się człowiekiem młodym (choć metryka już wskazuje wiek średni) i w swoim mniemaniu "na topie" jednocześnie mogę poczuć się "wykluczony cyfrowo"...
P.S. Wkurwia mnie już konieczność posiadania aplikacji do wszystkiego, nawet do zwykłych zakupów w sklepie abyś dostał 5 czy 10 PLN zniżki jak robisz tam zakupy raz na kilka lat...
#gownowpis
