Za ostatnie dwa lata wydałem już 10180 złotych na leczenie zębów. Czekam od 6 miesięcy na operację z NFZ (prywatnie około 5 tysięcy za skomplikowane wyrywanie dziewiątek i ósemek), a przede mną wizja kolejnych 10 tysięcy na leczenie prywatne - wizyty, retainer, dwa implanty za wyrwanego mleczaka nr 5 i źle wyleczonego, wyrwanego nr 6 obok, których brak razem stworzył sporą przerwę. Młody człowiek wyrwał się z domu, ale pewne stare problemy wciąż się za nim ciągną i nie pozwalają żyć od nowa, tak jak mógłby. Choć przynajmniej wreszcie nie wstydzę się uśmiechnąć do obcej osoby, nie jestem więcej przez to oceniany i sam nie czuję się ze sobą źle, a teoretycznie za 10 lat zęby nie zaczną mi wypadać od zbyt dużego zatłoczenia. Jak skończę, zrobię pełne rozliczenie dla osób, które chciałyby to sobie wyobrazić, są ciekawe czy wahają się. Niestety wizyta u lekarza dla osób dopiero rozpoczynających podrożała z 200zł do 250zł. W moim przypadku samo to podniosłoby dotychczas wydaną kwotę o kolejne 1100zł.
