Z góry uprzedzam- będzie #zalesie Kolejny rok, więc i pora na "ten czas" w roku. Potocznie zwany czasem zadumy, choć ja to nazywam grobbingiem.


Generalnie cmentarze staram się opędzić najpóźniej 31.10. Za dzieciaka to wiadomo, że "tradycji musi być", ale w dorosłym życiu tylko raz się dałem nabrać na "no chodź pójdziemy 1.11 tak jak wszyscy bo to tak ładnie i wszyscy wtedy idą na groby i tradycja i w ogóle"- najgorsza decyzja w życiu.

Auta nie zaparkujesz ani na przycmentarnym parkingu, ani trochę dalej, ani nigdzie nawet na tej ulicy, bo chodniki po obu stronach już dawno szczelnie obstawione, więc albo bus, albo but.

Przed cmentarzem regularny kiermasz, tylko zamiast pistoletów na kulki, diabełków, korsarzy i jakichś cukierków sprzedają znicze, wkłady i chryzantemy po bandyckich cenach.

Na samym cmentarzu ludzi tyle, że trzeba się między nimi przeciskać, żeby w ogóle do swojego grobu dojść.

Zapomnij, że gdzieś się rozłożysz, bo nawet postawienie gdzieś małej torby z jakimiś zniczami i szmatą jest wyzwaniem, żeby nikt się w to nie wbił butami.

Część ludzi w ogóle robi sobie rewię mody, bo im się chyba pojebało kto dla kogo na ten cmentarz przyszedł.

Groby są upakowane dość gęsto, więc jak chcesz oporządzić naokoło, wysprzątać liście i tak dalej, to robisz jakąś dziwną odmianę gimnastyki rytmicznej, a ludzie i tak włażą jeden na drugiego, bo trzeba by chyba mieć oczy w d⁎⁎ie.

Jak nie upilnujesz, to cię w końcu bez kurtki zostawią, bo po nieswoje znicze postawione bardzo ewidentnie obok twojego pomnika i przygotowane do postawienia nie mają żadnych skrupułów sięgać.

Niby cmentarz, a zgiełk taki jak na rynku w dni targowe, jeden się przez drugiego przekrzykuje, że nawet własnych myśli nie słyszysz, nie mówiąc już o tym, żeby zmówić choćby krótką modlitwę za zmarłego, bo i jak jak za tobą albo goni jakiś rozwrzeszczany bachor, którego starzy puścili samopas, albo jakiś cwaniak, który rozmawia przez telefon krzycząc, jakby stał koło pracującego kombajnu.


I do tej listy mogę dorzucić nowego rodzynka- z wczoraj co prawda, bo akurat pogoda dopisała i stwierdziłem, że to najwyższy czas się wybrać, żeby nie wdepnąć na wyżej opisaną minę, ale widać przewrotny los i tak znalazł sposób, żeby ze mnie zadrwić. I tak oto trafiłem na nowy rodzaj patologii- ludzie idący na cmentarz... z pierdolonym kundlem, wielkości zmutowanego szczura, który ujada na wszystko. A jakże, skoro do sklepu można, to czemu nie na cmentarz (づ•﹏•)づ Aż się cisną na usta 2 początkowe wersy Ody do radości. Tam, na wzgórzu liści kupa W słońcu błyszczy trupa du nie wróć, to nie ten tekst Jesień w pełni, więc liście z drzew spadają wszędzie, w każdą szczelinę, do tego trzeba jednak umyć pomnik, ogarnąć kwiatka, znicze, ogólnie dla jednej osoby jak nie robię tego na wyścigi, ale takim stabilnym tempem to tak ze 2 godzinki schodzi. Jak pogoda dopisze jak wczoraj, to robota idzie jak złoto. No to dodajmy teraz, że są 2 godziny słuchania, jak j⁎⁎⁎ny wszarz piłuje mordę. NON STOP. I cały cmentarz uczestniczy w tym fascynującym recitalu. Albo jest jego mimowolnym zakładnikiem. I ja wiem, cierpliwość to cnota, sratatata, ja wiem że cmentarz, że nie wypada słuchawek nosić (temu też ich nawiasem mówiąc nie wziąłem czego ostro w tamtym momencie żałowałem), ale no litości. No i w końcu jakoś po 1,5 godzinie słuchania tego ujadania cierpliwość mi się zaczęła kończyć i podszedłem do wielkopaństwa i na początku grzecznie i spokojnie, czy mogliby jakoś uspokoić psa, no bo cmentarz, bo zaduma, bo wyciszenie, bo ludzie jednak przychodzą się pomodlić i powspominać zmarłego, niektórzy jednak podchodzą do tego emocjonalnie, bo jednak miejsce i sytuacja i tak dalej. Babka nawet się nie spojrzała. A typ mi się odpala, że mam pilnować swojego nosa, bo ONI to tu przyszli na groby. No tak, "oni", a reszta się nie liczy, plebs ma posłusznie czekać. I w tym momencie zupełnie już mi się cierpliwość skończyła i stwierdziłem, że skoro tak prosty przekaz do niego nie dotarł i dalej chce być c⁎⁎⁎em, to trzeba zmienić metodę na dotarcie. Wskazałem na kontener, gdzie zwykle grabarze urzędują i mają swoje narzędzia, zapytałem czy go widzi i powiedziałem, że albo ten j⁎⁎⁎ny kundel się zamknie, albo sobie do nich podskoczę po łopatę i wszarz już na tym cmentarzu zostanie na wieki wieków amen skoro go tu przyprowadzili. Typ obruszył się niezmiernie że co ja sobie wyobrażam, pofuczał jak go się zapytałem czy mam iść po tę łopatę, i znowu <wstaw 1. wiersz Ody do radości> - nagle się dało kundla uspokoić. I to w momencie jednym tekstem "cicho". Tak po prostu. Cuda, dziwy. I tylko znowu wszystko co trzeba się było zrobić, to się wkurwić, żeby komuś klepka w tym jego pustym łbie zaskoczyła, bo najwyraźniej kulturalna rozmowa dla takich wieśniaków to jakaś oznaka słabości i automatyczne przyzwolenia do postawienia się wyżej. I weź nie myśl stereotypami, że psiarstwo to choroba umysłowa, skoro jemu 1,5 godziny piłowania zaraz przy uchu nie przeszkadzało.


Ciekawe co czeka mnie za rok.


#wszystkichswietych #grobbing #gownowpis #bekazpodludzi

c4b86a79-5e19-4b1e-9b9a-99d54620afdb

Komentarze (11)

Alembik

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Piękny mem.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Heheszki a to to już panie analiza taktyczna- jak zmieścić najwięcej zniczów i kwiatków na grobie, żeby to się wszystko nie sfajczyło

jiim

Tak to szło:

Tam, na wzgórzu widać trupa, W blasku słońca lśni mu d⁎⁎a. Pies go lizał, koń go j⁎⁎ał, Nikt biedaka nie pogrzebał. Wiatr mu nawiał liści kupę, Śpij, biedaku, c⁎⁎j ci w d⁎⁎ę.

Dzban3Waza

@NiebieskiSzpadelNihilizmu w sumie widzialem wczoraj matke której syn pozowal na laweczce przy grobie do zdjęcia xD moja wyobraznia mi podpowiada ze robil dziubka

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Dzban3Waza taa, sesje zdjęciowe przy grobach, to też jest dobre. Tyle tylko, że poza robieniem wiochy to jednak nikomu nie gwałci zmysłów (poza tym estetycznym)

Vampiress

@NiebieskiSzpadelNihilizmu a potem ludzie się dziwią, skąd taka nagonka na psy i na psiarzy i pi⁎⁎⁎⁎lą coś o spisku KGB i inceli z wykopu

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Vampiress to samo przemyślenie miałem jak jakiś czas temu widziałem jak taka nawiedzona pańcia mimo jebitnej naklejki z zakazem wprowadzania psów na drzwiach do sklepu na wysokości oczu... wprowadziła psa do sklepu. Co pies robił w środku można się domyślić. Psiarstwo powinno być kwalifikowane jako jednostka chorobowa.

Vampiress

@NiebieskiSzpadelNihilizmu przede wszystkim powinno się egzekwować już istniejące przepisy dotyczące psów (niesprzątnięte gunwo po piesku - cyk, mandacik, pies bez kagańca w zbiorkomie - cyk mandacik, masz psa - cyk, płacisz podatek). Nie pamiętam już, czy to tutaj, czy na portalu biaukova, ale widziałam ostatnio dobry wpis kolesia ze Szwecji, który wyliczył, jak droga jest zabawa w psiarstwo w tamtym kraju. Imo zrobienie z posiadania psa drogiej fanaberii to jedyny sposób postępowania z psiarzami w naszym kraju.

Zaloguj się aby komentować