@NatenczasWojski I jak je jadłeś to nie bałeś się pasożytów ale jak będą wysoce przetworzone w procesie, który zdecydowanie zabija pasożyty to się boisz? Rozmawiałeś z wykładowcą na SGGW o zagrożeniach ale nie sprawdziłeś jak robi się mąkę ze świerszczy. Kiedy ktoś podaje Ci racjonalne argumenty to znajdujesz nowe przeciw. Ma sens. Poczytaj jak robi się mąkę ze świerszczy (nomenklaturę odstawmy na bok), poczytaj o zagrożeniach. Możesz się zdziwić gdy okaże się, że ta mąka jest bezpieczniejsza od mielonego. Oczywiście, że wiele (nie wszyscy czy nawet nie większość, zależy gdzie i jak byś to badał) osób wybrałoby owady zamiast mięsa bo ekologia to tylko jeden z wielu czynników, z resztą nawet nie najbardziej istotny. Najbardziej istotną jest wydajność mięsa w obliczu rosnącego zaludnienia. W sensie możliwości produkcyjnych. Mamy jeszcze takie aspekty jak moralność czy docelowo koszty. To, że Ty podjąłbyś konkretną decyzję w obliczu jakiegoś wyboru nie znaczy, że zrobiliby tak wszyscy lub, że decyzja jest podejmowana przy użyciu sensownych argumentów. Sztuka wczuwania się w innych nazywa się empatia, jestem pewien, że znajdziesz wykładowców, którzy Ci to wyjaśnią.
Sprawdziłeś, że jaszczurki na pasożyty cierpią i sam sobie to wyjaśniłeś - proces hodowli robaków dla jaszczurek nie jest ściśle kontrolowany tak jak robi się to dla ludzi. Wielu ludzi hoduje je we własnym domu. Jak będziesz hodował kury bez badań ryzykujesz wiele różnych chorób to dużo czy mało?
Btw. Na pytanie czy mam badania od jaszczurek - nikt ich nie hoduje dla żartu. To są drogie i stosunkowo trudne hodowle (w porównaniu do takiego kota) im rzadsza jaszczurka tym temat bardziej złożony i kosztowny. Znacząca większość hodowców wie co robi. Jakby im chorowały na masową skalę temat bardzo szybko zostałby rozwiązany. Tak jak mówię są też tacy co podejmują ryzyko hodowli robaków na własną rękę że świadomością ryzyka. Nie jestem ekspertem w hodowli ale środowisko znam, sam hoduję (jaszczurkę, nie robaki).
Jeśli boisz się o bezpieczeństwo mam nadzieję, że nie jesz jajek i mięsa. Ryzyko wbrew pozorom spore. Owoce prosto z ogrodu jesz? Dzieci w piaskownicy się nie bawią?
Btw. Zdrowsze dla planety to fakt i ten profesor z SGGW powinien Ci to powiedzieć. Nie chodzi o jedzenie mięsa tylko o jego ilość. Tak samo jak z rybami. Jest wiele miejsc na świecie gdzie poławiano ryby na masową skalę i tych ryb już tam zwyczajnie nie ma. I pal sześć te biedne ryby, chodzi o to, że jak nie ma to ich nie zjesz. Skoro ludzie nie chcą zredukować ilości to trzeba będzie ją po prostu przyciąć i tyle. Cena wzrasta sama z braku dostępności a polityka w tym polega na tym, żeby potem problem głodu nie spowodował innych problemów. I tak, problem jeszcze nie jest palący (choć oczywiście nie każdy by się zgodził) to jak sam widzisz po sobie opór jest duży więc zamiast na hurra alternatywę wprowadza się stopniowo.