Ja bez wiedzy o budowie pantofelka, dacie urodzenia francuskiego polityka, sinusów, rodzajów skał na Jawie, składu kwasu trój-sruj-siarkowego, umiejętności gry na cymbałkach, znajomości wiersza z 1829 roku, to bym sobie w życiu rady nie dał! Nie przydało mi się to, co prawda do założenia dzialności gospodarczej, świadczenia usług marketingowych, zatrudniania i zwalnia ludzi, leasingu, kredytów, zakupu działki, budowy, ale ważne, że u nauczyciela który mnie lubił miałem OCENY WYŻSZE a u tych co mnie nie lubili OCENY NIŻSZE. O te oceny nikt poza rodzicami 30 lat temu mnie nie pytał. Idioci (wg ocen) z mojej klasy potrafili osiągnąć duże sukcesy. Szóstkowe uczennice są dziś znudzonymi nauczycielkami za minimalną pensję w powiatowych miastach.
No i c⁎⁎j! Bez ocen nie można uczyć! Wprowadźmy jeszcze karne klęczenie na grochu - będziemy mieli samych Elonów Muksów.