Wczorajsza giga dyskusja skłoniła mnie do pewnych refleksji. Poskarżyłem się na brak kultury pewnej pani przez telefon. Z komentarzy odniosłem wrażenie, że zdecydowana większość przyjęła to za coś normalnego. Za to odniosłem wrażenie także, że nienormalne jest, że śmiałem dzwonić do WIELKICH FIRM.
Czy naprawdę uważacie, że jak ktoś jest szaraczkiem, to nie ma prawa pytać o współpracę dużych graczy? Zostawmy już książkę, ale wyobraźmy sobie, że sprzedajecie jabłka na straganie. Czy to oznacza, że nie możecie napisać do Biedronki pytania - czy nie chcieliby wziąć Waszych jabłek? I ewentualnie na jakich zasadach?
#samwydajeksiazke #ksiazki