W sobotę byłem z kumplem na strzelnicy, on zielony, ja jako prowadzący z własną bronią. Byliśmy na 100 metrach gdzie tarcze przyjeżdżają na wózku ale żeby zobaczyć rezultat to trzeba wstać i przejść te 10 metrów.
No nawet jak we dwóch pójdziemy do tej tarczy to przecież nie zostawię broni (rozładowanej i zabezpieczonej) na stole bo jak ktoś wejdzie na ośkę to będzie miał dostęp a jeszcze miałem w plecaku pistolet i amunicję. I za każdym razem jak tarcze przyjeżdżały to ładowałem ammo do plecaka i brałem karabinek ze sobą pilnując lufy w kierunku kulochwytu, żeby zobaczyć co tam na tarczy i żeby przybić nową ale to już nie ja przybijałem. Kumpel może zielony w temacie ale wiem że ogarnięty i znamy się od pierwszej klasy podstawówki. Mimo wszystko byłem cały czas wyczulony a i tak na chłodno to wiem że były momenty kiedy nie sprawdziłem broni dwa razy tylko raz i trochę mnie to męczy. Nie było idealnie i czuję że muszę być lepszy następnym razem.
A teraz po necie lata film jak dziad borowy w kamizelce z napisem PZSS SĘDZIA(!) robi taki sajgon pod względem bezpieczeństwa że ja bym się spalił że wstydu. Pomijam już to że przestrzelił d⁎⁎ę komuś ale sposób w jaki majtał tą pompką na lewo i prawo to japierdolę. Absolutne bingo zwieńczone słowami "tu jest bezpiecznik przetykowy ale on wam nie będzie potrzebny". Jeszcze przeszedł przed lufą tej strzelby jak leżała na stole.
Nie wiem co mam o tym myśleć, to nie ja odstrzeliłem chłopu dupsko a jak ktoś będzie chciał ze mną pojechać to się dwa razy teraz zastanowię.
#strzelectwo #bronpalna
