Uszanowanie Kawiarenkowicze


Zwycięzca ostatniej edycji #naopowiesci skomplikował trochę sprawę kolejnego odcinka mojej powieści, rzucając temat Ursus c360 w formie sielanki. Oczywiście taka przeszkoda to żadna przeszkoda jak się jest odpowiednio uzdolnionym literacko. Żeby nie przedłużać, oto ostatni odcinek sezonu pierwszego


Poprzedni odcinek


***


Piątek trzynastego października zaczął się zupełnie zwyczajnie. Nic nie zwiastowało nadzwyczajnych wydarzeń. Kowalsky drzemał w starym budynku po banku który robił za tymczasowe Biuro Szeryfa. Gdy otworzył oczy zegar ścienny wskazywał punkt dwunasta. To dobra pora na rozprostowanie kości - pomyślał. Wyszedł więc na zewnątrz przeciągając się jak stary kot. Brakowało mu bardzo starego fotela, każde przetarcie na nim i niedoskonałość była idealnie dopasowana do jego ciała. Z rozrzewnieniem wspominając wysłużony mebel wzrok Kowalskiego przykuł ciemnoszary wóz, stojący nieopodal w zaułku. Nie zastanawiając się dłużej podszedł i bezceremonialnie zaczął tłuc pięścią w drzwi. Po kilku sekundach z zewnątrz rozegł się głos młodej kobiety


- Już wychodzę!


I ukazała się szeryfowi bardzo ładna, młoda cyganka.


- Czym mogę służyć piękny panie?


- Co tu k⁎⁎wa robisz?


- Ukazuję przyszłość - uśmiechnęła się tajemniczo


- Znasz przyszłość i nie wiedziałaś że przyjdę i każę ci wypierdalać stąd?


- Wiedziałam że przyjdziesz Szeryfie, dlatego tu właśnie jestem - pewnym głosem odpowiedziała


- Nie wierzę w te bzdury, wypierdalaj stąd z tym barachłem! - stanowczo rozkazał Kowalsky


- Nalegam szeryfie, proszę do środka, sam się pan przekona że to nie są bzdury - nie dawała za wygraną cyganka


Kowalsky, wzruszył ramionami, nie miał nic lepszego do roboty więc postanowił się trochę rozerwać. Wszedł do środka. Z zewnątrz wóz wydawał się znacznie mniejszy. Na ścianach wisiały talizmany, małe kości, szmaciane laleczki ponakłuwane tu i ówdzie. W powietrzu czuć było intensywny zapach jakiś ziół i wywarów. W rogu w klatce siedziała sowa i wlepiała w niego swoje wielkie oczy, obserwując każdy jego ruch. Na środku wozu stał mały stolik z dwiema poduszkami po obu jego stronach. Na nim zaś gruba, bogato zdobiona tkanina przykrywała jakiś kulisty kształt.


- Proszę usiąść na poduszce Szeryfie - zachęciła go pięknym uśmiechem


Szeryf bez słowa wykonał polecenie. Cyganka usiadła po drugiej stronie, chwyciła dłonie szeryfa i zaczęła nucić jakąś dziwną melodię. Rozejrzał się jeszcze raz po wozie i zdumiał - w klatce siedział czarny kot, tak samo świdrujący go ślepiami. Kobieta zamilkła i wyczekująco patrzyła szeryfowi w oczy.


- Pokaż mi więc przyszłość - powiedział


- Pamiętaj jednak szeryfie, że taką prośbą zaciągasz dług...


- Jestem na poważnym plusie u Lucyfera - przerwał Kowalsky nie tracąc humoru


- W takim razie spojrzyj w przyszłość - to mówiąc szybkim ruchem zdjęła przykrycie ze stolika


Kula była czarna jak najczarniejsza noc. Szeryf wytężał z całych sił wzrok i po dłuższej chwili mrok zaczął rzednieć. Wielki, oślepiający błysk i ujrzał Kowalsky roznącą kulę ognia pochłaniającą całe miasto. I cienie ludzi na murach. Mgła zasnuła wizję.

W kuli nagle zaczęło coś warczeć i terkotać. Kowalsky siedział jak zahipnotyzowany. Z mgły wyłonił się zółty ciągnik jadący w polu, na jego burcie widniał napis Ursus. Wielkie koła z łatwością przecinały zwały błota. Na bramie gospodarstwa wielkimi literami napisane było Dożynki Radom 1970. I kula zaczęła znów zachodzić mgłą.

Po chwili z mgły wyłoniły się dwie postacie w kapeluszach i z gwiazdami na piersi. Jedna z nich podniosła rękę i palcem wskazała na szubienicę. Kowalsky poczuł zaciskający się sznur i z coraz większym trudem łapał powietrze.


- Dość... - wyszeptał ostatkiem sił


Cyganka natychmiast zakryła kulę. Szeryf nie od razu poczuł ulgę ale wreszcie mógł złapać oddech.

- Co to było do diabła?! - spytał zdumiony po chwili


W tej chwili przerwało im głośne, natarczywe pukanie. I Kowalsky się obudził. Nie od razu dotarło do niego gdzie się znajduje, rzucił okiem na gabinet i z uczuciem ulgi stwierdził, że to był tylko sen. Ale stukanie przechodzące w łomot było jak najbardziej rzeczywiste. Ktoś się dobijał do drzwi frontowych, przezornie przez Szeryfa zaryglowanych. Nie spiesząc się podszedł do drzwi, uniósł żelazną sztabę, przekręcił klucz i otworzył. Jego oczom ukazały się dwie postacie w kapeluszach i z gwiazdami na piersiach.


- Szeryf Walther Kowalsky? - spytał ten wyższy


Kowalsky skinął głową


- Agent Dawson i agent Collins - wskazał ruchem głowy na niższego - Proszę oddać broń i odznakę. Jest pan aresztowany za podwójne morderstwo i podpalenie.


cdn.


***


#zafirewallem

Komentarze (15)

moll

@moderacja_sie_nie_myje bardzo zgrabnie wkomponowane, nawet Radom się załapał

moderacja_sie_nie_myje

@moll To na pewno krzywdzące ale Radom mi się jakoś wiejsko kojarzy, jest takim naturalnym siedliskiem traktorów

moll

@moderacja_sie_nie_myje czyli Radom to taki PGR, bo mi się to raczej kojarzy z PGRem albo kółkiem rolniczym

splash545

@moll @moderacja_sie_nie_myje bo w Radomiu to do zwiedzania nie ma niczego innego poza muzeum wsi radomskiej! Wiem bo mieszkałem w okolicy xd

George_Stark

@splash545 Ej, jeszcze Air Show jest!

splash545

@George_Stark ale to raz w roku

splash545

@George_Stark ale mnie tam nigdy nie było to jakoś mi się nie kojarzy

George_Stark

@splash545


No tak. Są takie modele statków powietrznych jak Sikorsky czy inny Tupolew, ale Aureliusza nie ma. To i po co tam jechać?

splash545

@George_Stark ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

splash545

@moderacja_sie_nie_myje szanuję za konsekwencję

moderacja_sie_nie_myje

@splash545 Jak się napisało A to trzeba napisać B

George_Stark

Zwycięzca ostatniej edycji #naopowiesci skomplikował trochę sprawę kolejnego odcinka mojej powieści, rzucając temat Ursus c360 w formie sielanki.


Nie zaliczam.


W temacie jasno podałem:


lekki ciągnik rolniczy Ursus C-330


a nie C-360, który to jest średnim ciągnikiem rolniczym.


Przykro mi.

Zaloguj się aby komentować