@entropy_ to ja wam opowiem jak wylapalem swoj pierwszy mandat w zyciu (i do niedawna ostatni) a bylo to ponad 15 lat temu. Jako, ze przyslugiwal mi wowczas dodatek aktywizacyjny z urzedu pracy to podjechalem tam zlozyc stosowne oswiadczenie. Zaparkowalem samochod przy chodniku zgodnie z przepisami (brak zakazu). Wychodze z urzedu patrze a za wycieraczka wezwanie do strazy miejskiej. Mysle o c⁎⁎j chodzi. Patrze a tu postawiony zakaz. No tak k⁎⁎wa! 1 czerwca. Poczatek obowiazywania parodii parkowania jak co roku w tej miescinie, na normalnie dostepnych caly rok miejscach poustawiane zakazy, zeby parkowac wylacznie w platnej strefie. Pojechalem do strazy, straznik byl bardzo niemily, tlumaczen sluchac nie chcial i koniec. No nic. 100zl nie majatek. Nastepnego dnia przejezdzalem tamtedy, patrze stoi bus urzedowy dokladnie w tym samym miejscu co moje a przy nim straz miejska wypisuje mandacik. Zatrzymalem sie kawalek dalej w platnej strefie i mysle zobacze co sie bedzie dzialo. Nagle z urzedu wylatuje naczelnik, gada chwile ze straznikami po czym straznik drze druczek na kawalki i zyczy naczelnikowi milego dnia. Grzecznie zapytalem czy panowie maja jakies podwojne standardy, bo ja w tym miejscu dzien wczesniej wylapalem mandat bez mozliwosci wytlumaczenia sie. Otrzymalem odpowiedz standardowa w tamtych czasach, ze jak mam jakis problem to moga mi wystawic drugi za utrudnianie im pracy. Polecialy oczywiscie pisemne skargi, ale nie otrzymalem ani jednej odpowiedzi