Torturą jest nieustanne pilnowanie się i drżenie z obawy, by nas nie ujrzano inaczej niż zwykle. I nigdy nie uwolnimy się od tego niepokoju, gdyż sądzimy, że ile razy kto spojrzy na nas, tyle razy ocenia nas. Zdarza się bowiem wiele rzeczy, które nas obnażają wbrew naszej woli, a choćby nawet takie trzymanie się na baczności było niezawodne, to jednak nie jest ani przyjemne, ani beztroskie życie tych, co wciąż żyją w masce.


Seneka, O spokoju ducha

#stoicyzm

3b05e4ad-d2f5-421b-9fa5-879e8bc62cf0

Komentarze (7)

Byk

Skojarzyło mi się, polecam.

eb4abc11-43e8-4f55-b79b-b477f5061bf1
splash545

@Byk dzięki, dodane do kolejki.

Statyczny_Stefek

@splash545 "Jak cie widzo tak cie piszo" xD

macgajster

Najgorzej, gdy krytykiem jesteś sam sobie. Nie da się uciec, ukryć, przed wzrokiem i ocenianiem.

splash545

@macgajster

Istnieje tryb pracy umysłu ludzkiego, który towarzyszy nam stale, w każdej aktywności, jako komentator, ale przede wszystkim jako cenzor i korektor albo moralista. Wszystko, co robimy, nasz stały i nieprzerwany ciąg działań bierze się z najrozmaitszych pobudek - kierują nami zamysły, odruchy, zachcianki, lęki, ale także presja otoczenia czy złudzenia i stereotypy. I ta różnorodność, ta mgławica motywacji napotyka w nas stale na oportunistyczną narrację naszego wewnętrznego ja. Zazwyczaj nie jesteśmy jej świadomi, przeważnie działa ona z ukrycia, często jest nielogiczna, bywa infantylna i naiwna, zwykle jest też konserwatywna i uparcie wraca do filarów naszej tożsamości, czyli tego, co gdzieś, kiedyś uznaliśmy za naprawdę ważne, za właściwy cel naszego życia, nawet jeśli na codzień rzadko wracamy doń myślami. Właśnie z perspektywy tego celu nasze wewnętrzne ja stale cenzuruje, koryguje i komentuje nasze bieżące działanie. Przy pewnym ujęciu istoty człowieczeństwa ten wewnętrzny narrator jest tym, co w nas najbardziej intymne, a może nawet najbardziej ludzkie. (...)

Należy dodać, że owa wewnętrzna instancja, o której tu mowa, z natury niestabilna i o nieostrych granicach, przyjąć może trzy główne postaci. Po pierwsze najbardziej naturalną postać wewnętrznego i nieco infantylnego cenzora czy raczej krytykanta. Jego głos może się wydawać drażliwy, ale jest zasadniczo znośny - można się nawet nauczyć ignorować go, jeśli się chce. Po drugie jednak może przyjąć i współcześnie bodaj najczęściej niestety przyjmuje niebezpieczną, a nawet zabójczą postać wewnętrznego krytyka, który dławi wszelkie przejawy spontaniczności i wewnętrznej wolności, zakuwając całe rzesze ludzi w dyby neurotycznej konieczności spełniania urojonych oczekiwań i aspiracji mniej lub bardziej bezpośredniego otoczenia (ale pod postacią nakazów przychodzących z wewnątrz). Po trzecie wreszcie może przyjąć postać czułego i uważnego wewnętrznego opiekuna, cały czas obecnego, stojącego z boku głównego nurtu naszego życia, umiejętnie na bieżąco korygującego nasze reakcje i przeświadczenia, mającego na celu przede wszystkim nasz długofalowy dobrostan.


Tomasz Mazur, Nieustające napomnienia

splash545

@macgajster i poprzez konsekwentną, codzienną i świadomą pracę nad sobą można zmienić naszą narrację o sobie i świecie. Można przerobić wewnętrznego krytyka w najlepszego kumpla. Wiem to bo sam byłem dla siebie największym krytykiem, myślałem o sobie źle i zmieniłem to całkowicie. Teraz jest dla mnie niewyobrażalne w jaki sposób kiedyś mogłem o sobie myśleć.

Fafalala

Ależ to do mnie trafiło. Wciąż niestety bujam się z tym problemem.

Zaloguj się aby komentować