To jest życie. Poniedziałek, 8.40 wbijam jak król do biura. Jestem sam, pierwszy na placu boju. Uzupełniam lodówkę wodą gazowaną, średnio gazowaną i niegazowaną. Dolewam wody do ekspresu i wyrzucam fusy. Przygotowuję sobie kawę, jest niezbędna w tym chaosie. Następnie przygotowuje dokładnie swoje stanowisko: długopis i kartka po prawej stronie, blisko monitora. Laptop podłączony, klawiatura lekko opiera się o jego kant - idealnie jak zawsze. Mysz. Muszę ją przeczyscic, gorzej się ślizga po blacie biurka. Jest 8.50.
Robię to co każdy by zrobił w tej chwili: włączam jutjuba i filmiki z kotkami. Lubię je, dają mi chwilę na pomyślnie "haha jakie głupie kotki, gapią się na coś przez kilka godzin" gapiąc się samemu. Moja pół godziny. Czas na śniadanie. Wyciągam hotdoga kupionego w pobliskim sklepie i delektuję się chrupiącą bułką. Czuję dobrze człowiek.
Jest 9.40. Nadal siedzę sam, smętnie pisząc gówno post siedząc na kiblu, czekając aż przyjdzie reszta moich współpracowników. Nie spieszy mi się.
Byle do 13 i do domu.
#pracbaza

