Tak się zastanawiam o co chodzi z tą Polską powiatową i tym, że ludzie pchają się do dużych aglomeracji, jak muchy do gówna.
Zrobiliśmy sobie wczoraj motowycieczkę W-wa-Płońsk-Sierpc-Rypin-Brodnica-Iława-Lubawa-Lidzbark-Działdowo-Mława-W-wa.
I muszę powiedzieć, że na tej strasznej prowincji, to biedy nie widać. Wszędzie pełno firm, w tym przemysł, fabryki, również międzynarodowych koncernów. Wszędzie dużo się buduje, zarówno eleganckich bloków, które na ogół mają ciekawszą stylistykę, niż wielkomiejskie klocki, jak też domów. Zwłaszcza nowych domów jest zatrzęsienie, a wiele to wypasione i ciekawe architektonicznie rezydencje. Praktycznie nie ma łanówki i szpetnych szeregówek czy kołchozów deweloperskich klonów, które zdominowały duże miasta. Estetyka przestrzeni jest większa.
W każdym miasteczku sklepy, jakieś knajpki, przynajmniej jedna minigaleria handlowa, tam gdzie większy ruch turystyczny, to pełno hoteli, pensjonatów i to często wypasione nówki sztuki. Ulice pełne bryk i to bynajmniej nie 20+ letnich.
Miasteczka zadbane, czyste, wszędzie jakieś parczki, skwery, porobione nowe drogi, jakieś mini obwodnice, ścieżki rowerowe, pomosty, przystanie, itp.
I tak się zastanawiam, na ile te parcie migracyjne do dużych miast, to efekt wykreowanej sztucznej mody na "dostęp do filharmonii", a na ile gross tej migracji to małorolna bieda ze wsi, dla której jakaś elegancka powiatówka, to ujma na honorze.
Mając wybór "kariery" za około minimalkę i życie na wynajmie w pokoju w Stolicy, to chyba jednak lepiej żyć na spokojnie za to samo w takiej zadbanej powiatówce. O ludziach z kasą i wolnym zawodem nawet nie wspomnę, bo w wielkim mieście są przeciętniakami jakich wielu, a na prowincji ich status społeczny jest nieporównywalnie wyższy.
#hydepark #polskapowiatowa #migracje #rozkminy
