Suchajcie, jaka akcja.
Bylylismy z dziewczyna i ziomkiem nad jeziorem. On dzien wczesniej dowiedzial sie, ze kolezanki jakis czas temu ukradly mu na imprezie dowod, zrobily zdjecie i zapisaly go na kurs prawa jazdy. Typ 39lat jak cos.
Wracajac znad jeziora skrecilismy w las, zeby mogl sobie sprobowac pojezdzic automatem i oswoil sie z mysla prowadzenia.
No i tak jedziemy a tu wzdluz drogi blaka sie piesek.
Dziewczyna od razu zakomunikowala mi 'juz go nie odzobacze, musimy cos zrobic'. No i zaczela sie rescue action.
Zabiedzona, kulejaca, skoltuniona i bardzo ufna suczka i chyba nawet owczarek niemi
Wydzwonilismy schronisko, policje, TOZ, ludzi z gminy.
Koniec koncow okazalo sie ze wszyscy chetnie pomoga, ale w weekend to nie, do poniedzialku proszem potrzymac.
No i mamy te bide. U nas jest juz sunia, wiec z ostroznosci przed ewentualnymi chorobami nie wzielismy jej do domu, ale juz wracajac dzwonilem do sasiada, ktory mieszka sam czy by nie chcial pieska ;) no i u sasiada bida odpoczywa.
Siedzimy, pijemy piwka i obserwujemy sunie. Mega wymeczona, je i pije z misek podlozonych pod nos w miejscu lezenia, bardzo spokojna i wydaje sie bez sil.
Jutro ja wyczeszemy, wykapiemy, powyciagamy kleszcze. W poniedzialek mamy dzwonic o 7.00 do pani z gminy, ktora zajmuje sie bezdomnymi zwierzatkami i ona przysle ekipe.
Chyba ze my albo sasiad zmiekniemy pierwsi i sunia zostanie u nas 😅
#zwierzaczki #smiesznypiesek

